"Oni powinni trafić na egzekucję. To kanalie" - tak prezydent USA miał wypowiadać się na temat nieprzychylnych mu dziennikarzy, którzy ujawniali zbyt wiele informacji z życia Białego Domu. Sensacyjne informacje jako pierwszy podał były doradca Donalda Trumpa do spraw bezpieczeństwa narodowego John Bolton w swojej najnowszej książce zatytułowanej "Pokój, w którym to się stało". Według "Washington Poat" Trump miał poczynić niecodzienne uwagi podczas spotkania z urzędnikami w New Jersey latem 2019 roku. Prezydent został rozwścieczony kolejnymi przeciekami z Białego Domu. W złości powiedział, że dziennikarze, którzy rozpowszechniają poufne informacje z życia prezydenta i jego otoczenia powinni zostać zmuszeni do ujawnienia swoich źródeł, a potem, że trzeba urządzić ich egzekucję.
Szokujące doniesienia Johna Boltona potwierdził właśnie jeszcze jeden dawny współpracownik prezydenckiej administracji, Guy Snodgrass, współtwórca przemówień byłego Sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych Jima Mattisa. "Mogę to potwierdzić" - napisał na Twitterze, ale jak dodał, słowa Trumpa miały paść podczas jego spotkania z Mattisem w Pentagonie. Biały Dom próbował zablokować rozpowszechnianie książki Boltona, jednak sąd federalny orzekł, że nie ma to sensu, bo jej egzemplarze i tak krążą już po świecie. Były doradca Donalda Trumpa do spraw bezpieczeństwa narodowego ujawnił w niej również m.in. to, że Trump zapomniał o obietnicy utworzenia w Polsce Fort Trump, złożonej Andrzejowi Dudzie.