- Skąd wziął się pomysł na połączenie historii generała Maczka ze współczesnym kontekstem?
Zofia: - Chciałam ożywić jego postać i dotrzeć z polską historią także do Niemców i innych kultur. Połączyłam dwa światy – Maczka, który nie mógł wrócić do ojczyzny, i uchodźców z Syrii. To sposób, by temat nie odstraszał, lecz angażował. To symboliczne zestawienie dwóch czasoprzestrzeni: przeszłości i teraźniejszości. Tytuł niesie emocjonalny ładunek i apel o empatię.
- Jakie źródła były najważniejsze podczas pracy nad tekstem?
Zofia: - Dzięki tłumaczeniu wystawy o polskiej enklawie w Niemczech trafiłam do archiwów obozu Oberlangen. Pomogła mi też Jolanta Ratajczak, która znała żołnierzy Maczka i przekazała ich osobiste historie. W spektaklu pojawiają się również cytaty z jego przemówień.
- Spektakl odnosi się do współczesnych konfliktów zbrojnych?
Zofia: - Tak. Zniszczenie Warszawy po powstaniu zestawiłam z tragedią Palmyry. Pokazałam też wątek wojny w Ukrainie – Maczek urodził się niedaleko Lwowa.
Katarzyna: - Mimo upływu lat wciąż mamy wojny i ofiary. Ten spektakl to artystyczny apel o pokój i refleksję: „Quo Vadis, człowieku?”.
- Czy widzą panie w historii Maczka uniwersalne wartości dla młodego pokolenia?
Zofia: - Maczek był bohaterem, ale pozostał skromnym człowiekiem. Hasło „Za wolność naszą i waszą” warto dziś przemyśleć na nowo.
Katarzyna: - Młodzież żyje w świecie sprzecznych komunikatów. Spektakl stawia ich w realnych sytuacjach, gdzie liczy się empatia, odpowiedzialność i rzetelność informacji.
Jakie emocje ten spektakl ma wzbudzać w widzach?
Zofia: - Wrażliwość na drugiego człowieka. Spektakl ma wytrącić młodych z cyfrowej bańki i pokazać realia, z którymi ich rówieśnicy mierzą się gdzie indziej. Nad całością czuwa duch generała Maczka.
- Skąd pomysł na interaktywną formułę spektaklu?
Zofia: - Chciałam, by uczestnicy nie tylko obserwowali, ale współprzeżywali emocje bohaterów. U mnie nie ma widzów – są uczestnicy, którzy stają się częścią opowieści.
- Czyli teatr powinien dziś angażować widza fizycznie, nie tylko emocjonalnie?
Zofia: - Tak, jeśli forma tego wymaga. Trzeba jednak wyważyć granicę – nie chodzi o szok, lecz o świadome wyciągnięcie widza ze strefy komfortu.
Katarzyna: Teatr od zawsze angażował widza. Już Szekspir zwracał się bezpośrednio do publiczności. Teatr fizyczny przekracza klasyczne podziały – szczególnie w spektaklach dla dzieci.
- Do tego przedstawienia rękę przyłożyły m.in. dzieci. Jak wyglądało projektowanie multimedialnych stacji?
Zofia: Proces twórczy miał charakter edukacyjny. Do pracy nad stacjami zaprosiłam osoby z różnych grup wiekowych. Każda grupa opracowała swoją stację, a ja połączyłam je w spójną całość.
- Jak przebiegała współpraca z Tomaszem Moskalem, Remigiuszem Juśkiewiczem i Katarzyną Drucker?
Zofia: Choć mieszkamy w różnych krajach, udało nam się stworzyć wyjątkową oprawę muzyczną. Tomasz Moskal skomponował muzykę do stacji, a utwory Remiego i Kasi zostały do niej dopasowane.
- Jakie znaczenie ma utwór „Ave Maria” w tym spektaklu?
Zofia: - Od razu zobaczyłam scenę, do której ten utwór pasuje idealnie.
Katarzyna: - Powstał w czasie pandemii jako moja modlitwa dla świata. Symbolicznie łączy się z sanktuarium Matki Bożej w Sednaya – miejscem duchowego dialogu i modlitwy o pokój.
- Pani Zosiu, została pani wyróżniona jako Polonijna Artystka Roku? Co dla pani znaczy ten tytuł?
Zofia: - To wyróżnienie zmniejsza dystans między Polonią a rodakami w kraju. Czuję, że dzięki niemu wracam do przestrzeni artystycznej w Polsce, z której emigracja często nas wyklucza.
- Czy emigracja wpływa na sposób opowiadania historii?
Katarzyna: Emigrant żyje między światami – pełen tęsknoty i poszukiwania tożsamości. To daje głębszą wrażliwość i dystans.
Zofia: - Nauczyłam się patrzeć na historię z różnych perspektyw. Nawet jeśli temat mnie porusza, potrafię spojrzeć na niego chłodniej, by zrozumieć go pełniej.
Rozmawiała Marta J. Rawicz
