Burmistrz Bill de Blasio (58 l.) i przewodniczący rady miasta Corey Johnson (37 l.) zawstydzeni falą krytyki ogłosili w końcu szczegóły Fair Fares. – Nowojorczycy nie powinni musieć wybierać między podróżą metrem czy autobusem a swoim kolejnym posiłkiem – powiedział Bill de Blasio. Na program przeznaczono na razie 106 mln dol. Miało z niego skorzystać prawie 800 tys. najmniej zarabiających nowojorczyków. Okazuje się jednak, że na ulgowe bilety na razie będą mogli liczyć tylko beneficjenci miejskich programów pomocowych, w tym kart żywnościowych SNAP. Ci, którzy otrzymują pomoc federalną, a jest ich prawie 130 tys., będą musieli poczekać co najmniej do kwietnia.
Zniżki mają dotyczyć biletów tygodniowych i miesięcznych, które będzie można kupić z 50-proc. zniżką w biletomatach MTA i wykorzystać w metrze oraz autobusach, z wyłączeniem linii ekspresowych. Jak informują urzędnicy, zniżka na przejazdy jednorazowe zostanie wprowadzona w kwietniu.
Jak powiedział burmistrz, Departament Usług Socjalnych zaczął już wysyłać powiadomienia do 30 tys. osób, które mogą już korzystać ze zniżek. Ulgowe karty będą mogli odbierać we wskazanych punktach.
Dla części aktywistów, którzy o ulgi walczyli od trzech lat, tempo wdrażania programu to porażka. Miejski kontroler wstępne założenia nazwał wprost żartem. – Dobra wiadomość jest taka, że program w końcu rusza. Zła, że cena MetroCard pozostanie przeszkodą dla większości z 800 tys. najuboższych mieszkańców, którym obiecano ulgę – skomentował w oficjalnym oświadczeniu Scott M. Stringer (59 l.).
Spóźnione zniżki nie dla wszystkich
Publiczna krytyka ze strony pasażerów, aktywistów i miejskiego rewidenta przyniosła efekty. Władze NYC ogłosiły w końcu uruchomienie programu Fair Fares, który miał od 1 stycznia zapewnić 50-proc. zniżkę na MetroCard najuboższym nowojorczykom. Niestety, nie wszyscy, którym to obiecywano, będą mogli z niej skorzystać.