- Proszę powiedzieć od jak dawna zajmuje się pani fotografią?
- Od ponad 40 lat fotografuję. Zaczęłam fotografować, gdy miałam 11 lat. Zawsze interesował mnie człowiek, jego ciało, natura, tkanka zwierzęca, rośliny, architektura. Zazwyczaj były to czarno-białe zdjęcia, tylko czasami kolorowe. Moim mistrzem był Jeanloup Sieff, dzięki któremu zostałam zaproszona do Paryża. On także zawsze tworzył czarno-białe fotografie mody i nie tylko, robił bardzo dobre portrety i zdjęcia natury. W 1996 roku spotkałam się z nim w Paryżu. Pokazałam mu wtedy moje prace, a on powiedział, że są bardzo dobre i że muszę trzymać się tego, co kocham, co czuję, że chcę robić. Studiowałam fotografię w Szkole Filmowej w Łodzi oraz filmoznawstwo na Uniwersytecie Łódzkim, co było dla mnie niezbędnym intelektualnym uzupełnieniem praktyki. Obecnie uczę studentów podstawy fotografii i krytyki fotografii w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi.
- W swojej twórczości fotograficznej porusza pani tematykę ciała w kulturze – często w kontekście brzydoty, erotyki czy wykluczenia. Skąd wynika ta artystyczna potrzeba eksplorowania właśnie tych obszarów?
- Projekt „Skóra” to moja interpretacja tkanki człowieka, zwierząt i roślin. Ciało w różnych odsłonach, żywe i martwe. Dzięki fotograficznej eksploracji można zauważyć podobieństwo do ludzkiej skóry, na przykład do skóry wielbłąda czy tkanki kapusty. Zwieńczeniem projektu jest moja autorska monografia fotograficzna „Skóra/Skin”, wydana w języku polskim i angielskim w limitowanej, sygnowanej autorsko edycji tylko 200 egzemplarzy. Jedna z książek znajduje się w bibliotece Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku.
- Jakie jest pani postrzeganie fotografii? Zrobiła pani dwie skrajnie różne wystawy.
- Od ponad 40 lat zajmuję się fotografią i nie wyobrażam sobie innej pracy. Nie ma zdjęcia bez rzeczywistości, dlatego w XIX wieku pierwsze fotografie przedstawiające zwłoki bardzo poruszyły odbiorców. Fotografia zmienia sposób patrzenia na świat – sprawia, że rzeczywistość wygląda inaczej. To coś, co mnie wyraża. Nie muszę robić zdjęć pod publiczność, one są moim intymnym językiem. Fotografią odkrywam na nowo niezwykły świat, który mnie otacza, a przy okazji opowiadam też o sobie.
- Projekt „Ślad pamięciowy” to zupełnie inny obszar tematyczny. Dotyka pani historii, pamięci i traumy. Jakie było dla pani największe wyzwanie w pracy nad tym cyklem?
- Ten projekt to ogromne wyzwanie i bardzo trudny temat, który odchorowałam. Historie bohaterów były niezwykle dotkliwe. To osoby, które były represjonowane w trakcie i po II wojnie światowej przez systemy totalitarne. Jeden z moich bohaterów, gdy skończyliśmy sesję zdjęciową i nagrania wspomnień zapytał mnie wprost: „Czy się nie boisz?”. Wtedy nie zrozumiałam pytania, ale teraz gdy widzę, że na stronę internetową mojego projektu wchodzi wielu ludzi z Moskwy odczuwam niepokój. A ruch był wyjątkowo duży. Z częścią bohaterów mam kontakt do dziś. Wiele z sfotografowanych przeze mnie osób bało się opowiadać swoje historie nawet najbliższym. Dotyczyło to szczególnie tych, którzy byli więźniami w Polsce za czasów Stalina. Byli to nastolatkowie często skazani za roznoszenie ulotek. Nie używali broni ani przemocy, a mimo to trafili do ciężkich więzień.
- Łączy pani rolę artystki i nauczyciela akademickiego. Działalność dydaktyczna wpływa na pani własną twórczość artystyczną?
- Uczę fotografii od 20 lat. Mam ogromną satysfakcję z tego, że mogę kształcić młodych twórców, a jednocześnie sama wiele czerpię z tej pracy. Moi studenci zajmują się głównie produkcją filmową, co daje mi szerszą perspektywę. Jestem też od kilku lat kuratorką wystaw fotografii moich studentów podczas Fotofestiwalu w Łodzi. To największy i bardzo znany festiwal fotografii w Polsce.
- Przez wiele lat pełniła pani funkcje kierownicze w PWSFTViT w Łodzi. Jak udaje się pani łączyć pracę organizacyjną, naukową i artystyczną?
- Przez 18 lat byłam prodziekanem, ostatnio na Wydziale Organizacji Sztuki Filmowej, a wcześniej w innej uczelni na Wydziale Realizacji Obrazu Filmowego i Telewizyjnego i Fotografii. Bardzo trudno łączy się bycie artystą z pracą urzędnika państwowego, śledzenie ustaw i rozporządzeń ministerialnych nie sprzyja ani wolności twórczej, ani kreatywności.
- W swoich tekstach pisze pani również o filmie i fotografii. Czy teoria i praktyka w pani przypadku wzajemnie się dopełniają?
- Najpierw skończyłam fotografię, a potem teorię filmu na Uniwersytecie w Łodzi. To połączenie było dla mnie kluczowe. Uważam, że teoria jest bardzo ważna – pozwala w pełni i świadomie tworzyć. I dobrze jest znać kontekst swojej pracy artystycznej. Doświadczenie praktyczne i podwaliny naukowe wzajemnie się uzupełniają.
- Jakie są pani najbliższe plany artystyczne i badawcze? Czy możemy spodziewać się nowych projektów w podobnej tematyce, czy raczej poszukiwań w zupełnie innym kierunku?
- Tak, przygotowuję nowy projekt, który rozpoczęłam w Nowym Jorku w ubiegłym roku. Jego bohaterami będą ludzie. Zaczepiam ich na ulicy i portretuję. Więcej szczegółów koncepcji nie mogę jeszcze zdradzić.
- Pokazywała pani w sierpniu w PIASA także projekt modowy w ramach Arts in Fashion. Jak fotografia mody łączy się z pani wcześniejszą twórczością?
- Projekt „Sensuality from the Schiebler Power House” powstał już jakiś czas temu, gdy byłam w okresie transformacji z fotografa komercyjnego modowego na fotografa artystę. Robienie zdjęć dla klienta zawsze wiąże się z ograniczeniem wolności. A ja kocham wolność artystyczną. Cykl czarno-białych modowych fotografii to zmysłowe piękno, „czysta” kobiecość, naga, a jednak odziana. To prowokujące piękno ubrane w wyjątkowe kreacje autorstwa Sergiusza Kuchczyńskiego. To mój osobisty obraz kobiecości. Nie unikam nagości, ale staram się wniknąć głębiej pod powierzchnię skóry, pod przebranie, pod modę. Cykl ten został zrealizowany w zabytkowej Elektrowni Karola Scheiblera w Łodzi, w której surowość industrialnych murów spotyka się z finezją secesji. Współczesne kreacje, delikatne i wyrafinowane, kontrastują z żeliwnymi detalami i monumentalnymi wnętrzami, tworząc wizualną opowieść o kobiecości z historycznym przemysłowym łódzkim tłem.
Rozmawiała Agata Drogowska
