- Skąd wziął się pomysł na stworzenie Międzynarodowego Polonijnego Przeglądu Filmów Religijnych?
– Pierwsze „jaskółki festiwalowe” latały nad Chicago już wiele lat temu. Wspólnie z grupą przyjaciół: Anną Hebal, Beatą Czachor, śp. Krzysztofem Arsenowiczem, a później Kingą Modjeską snuliśmy plany, które dojrzewały w naszych sercach. Wielką inspiracją była Małgorzata Tys, której energia i pomysłowość są czasem nie do ogarnięcia. Po uroczystościach 40. rocznicy męczeńskiej śmierci bł. ks. Jerzego Popiełuszki postanowiliśmy, że kolejnym krokiem będzie przegląd filmów religijnych. Inspiracją był również festiwal w Niepokalanowie.
- Udało się i mamy festiwal. Z bogatym programem. Jakie wartości są najważniejsze w prezentowanych filmach?
– Odwaga. Wiara jako zadanie, jako siła, która hartuje życie. Chcemy pokazać świadków wiary, tych znanych, jak św. Maksymilian Kolbe, bł. kard. Wyszyński, św. Carlo Acutis, ale też tych mniej znanych, jak grekokatolicy z Podlasia. To ludzie, którzy pokazują, że miłość Boga i człowieka może być drogą do autentycznego życia.
- Które filmy szczególnie zapadły ojcu w pamięć?
– „Kostomłoty nad Bugiem” Janusza Hanasa – o jedynej neounickiej parafii w Polsce. „Wyszyński – zakochany Prymas” Piotra Tarasiuka. I anglojęzyczny „Saint Maximilian Mary Kolbe” od HM Television. Każdy z nich to głęboka duchowa podróż.
- Jak wyglądała współpraca z Polonią amerykańską?
– Przerosła nasze oczekiwania. Żadna parafia nie odmówiła pokazów. To dowód, że dojrzewa świadomość roli mediów w przekazie wiary. Czasem dobry film potrafi więcej niż kazanie.
- Czy zauważa ojciec wzrost zainteresowania tematyką religijną wśród twórców filmowych?
– Zainteresowanie zawsze było, tylko nie zawsze je dostrzegaliśmy. Wystarczy wspomnieć Zanussiego, „Dekalog”, filmy moralnego niepokoju. A „Pasja” Mela Gibsona? Nikt nie chciał jej finansować, a okazała się światowym sukcesem. Dziś Gibson pracuje nad drugą częścią – o zmartwychwstaniu. Film może być potężnym narzędziem ewangelizacji.
Kiedyś przygotowywałem krótkie filmiki z YouTube na lekcje religii. Jedna z uczennic poprosiła o link dla mamy. I tak dziecko stało się źródłem ewangelizacji dla rodzica. To pokazuje, że przekaz może być prosty, ale skuteczny.
- Ojciec przez lata związany był z Niepokalanowem. Jakie znaczenie ma to miejsce?
– To moje duchowe korzenie. Pierwsza pielgrzymka w 1970 roku, potem nauka w Niższym Seminarium Duchownym, święcenia, praca w wydawnictwie „Rycerz Niepokalanej”. W czasach stanu wojennego jeździłem po Polsce, szukając papieru do druku. W 2008 roku organizowałem jubileusz 25-lecia kanonizacji św. Maksymiliana. To było wielkie święto, które pokazało, jak żywy jest jego kult na całym świecie.
- Jakie przesłanie chciałby ojciec przekazać młodym ludziom?
– Nie szukajcie wartości łatwych, błyskotliwych, które gasną jak promyk światła. Szukajcie tych, które trwają wiecznie. Przykład? Carlo Acutis – 15-latek, który został świętym. To możliwe. Trzeba tylko chcieć.
- Duchowość i kultura – czy to dwie strony tej samej monety?
– Dokładnie. Św. Franciszek napisał „Pochwałę stworzenia” – hymn wdzięczności za wszystko, co nas otacza. Kultura bez duchowości nie będzie twórcza. Duchowość bez kultury – nie będzie żywa. Nasz festiwal to też nie tylko festiwal. To zaproszenie do refleksji, do spotkania z wartościami, które nie przemijają. I do odkrycia, że ekran może być miejscem spotkania z Bogiem.
Rozmawiała Marta J. Rawicz
