Taksówkarz pomógł księciu uciec przed paparazzi

2023-05-19 16:43

Wizyta brytyjskiego księcia i jego znanej żony w NYC mogła zakończyć się tragicznie. Książę Harry (39 l.) i Meghan Markle (42 l.) po wyjściu z sali bankietowej na Manhattanie nie mogli uwolnić się od grupy paparazzich, którzy zaczęli gonić słynną parę podczas „niemal katastrofalnego pościgu”. W ucieczce przed niechcianym błyskiem fleszy pomógł im taksówkarz Sukhcharn Singh.

Książęcy koszmar rozpoczął się we wtorek wieczorem przy Ziegfeld Ballroom, gdzie księżna Sussexu odebrała wcześniej prestiżową nagrodę Ms. Foundation's Woman of Vision. Przed budynkiem na parę i matkę Meghan, Dorię Ragland (67 l.), czekał już tłum gapiów. Członkowie rodziny królewskiej wsiedli do prywatnego SUV-a, za którym ciągnął się już sznur fotografów.

Wedle nieoficjalnych informacji para miała być ścigana przez sześć samochodów. Paparazzi mieli ignorować czerwone światła, przejeżdżać przez chodniki i jechać pod prąd. Rzecznik pary oznajmił, że był to „niemal katastrofalny pościg samochodowy”, który trwał ponad dwie godziny. – O mało nie doprowadził do wielu kolizji z udziałem innych kierowców, pieszych i dwóch funkcjonariuszy NYPD – przekazało biuro księcia i księżnej.

Ochroniarze przewieźli parę na najbliższy posterunek NYPD, która została powiadomiona o incydencie. Po wyjściu wsiadła do taksówki Singha, który przyznał, że od razu rozpoznał swoich pasażerów. Jak podaje „New York Post”, kierowca następnie woził księcia i księżną przez kolejnych parę minut po okolicy, po czym ci poprosili go o ponowne zawiezienie ich na posterunek policji ze względu na obawy przed śledzeniem ze strony fotografów. – Zapytali mnie o imię, a potem Harry podziękował i życzył miłego dnia – wspominał taksówkarz w rozmowie z Associated Press, dodając, że otrzymał hojny napiwek.

Para od lat ma na pieńku z prasą, a książę wielokrotnie obwiniał paparazzich za śmierć swojej matki, księżnej Diany (+36 l.), która zginęła w wypadku samochodowym 1997 r., gdy uciekała przez fotografami ulicami Paryża. – Najbardziej boje się, że historia się powtórzy – powiedział Harry kilka lat temu.

Nasi Partnerzy polecają