Od masarni do popularnej, również wśród hipsterów, restauracji
Małżeństwo Mariusz i Marzena Parys w drodze do spełnienia swojego amerykańskiego snu otworzyli w roku 1996 „Polski Meat Market”. Przy 726 Manhattan Ave kupić było można mięso, wędliny i tradycyjne polskie wyroby przygotowywane na miejscu. Ciężką pracą i wysoką jakością zdobyli klientelę i ich sklep stał się miejscem, do którego regularnie wracali najbardziej wymagający smakosze. Interes szedł dobrze. Początkowo zajmował się nim głównie pan Mariusz, a pani Marzena mogła zajmować się swobodnie wychowywaniem ich trójki dzieci, Adamem, Gabbi i Antonim.
W roku 2005 niespodziewanie pan Mariusz umarł. Jego żona znalazła w sobie siłę i hart ducha, aby wychowując trójkę dzieci, zajmować się jeszcze sklepem. Lokal, w którym kupić można było sprowadzane z polski i przygotowywane na miejscu wyroby, funkcjonował do roku 2021, kiedy pani Marzena zdecydowała się dostosować do zmieniającego się rynku i przeobrazić sklep w polską restaurację. Greenpoint był już wtedy inny. Polonijna swojskość zamieniona została w modną, młodzieżową dzielnicę, przypominającą manhattański Greenwich Village. Restauracja, w której serwowano nie tylko polskie potrawy szybko stała się popularnym miejscem.
Pandemia okazała się początkiem końca. Próba ratunku nie pomogła
Niestety pandemia i lockdown odbiły się na płynności finansowej Polka Dot. Amerykański sen zamienił się dla pani Marzeny w senną zmorę i samotną walkę o to, żeby utrzymać się na rynku i nie zamykać restauracji. W styczniu 2025 roku na platformie GoFoundMe otwarta została zbiórka funduszy na ratowanie Polka Dot.
- „Pandemia mocno uderzyła w Polka Dot, pozostawiając Marzenę z rosnącymi długami, gwałtownie rosnącymi rachunkami za media i brakiem funduszy na zatrudnienie pomocy. Dziś pracuje niestrudzenie, sama w kuchni, walcząc o utrzymanie otwartych drzwi” – mogliśmy przeczytać na stronie zbiórki. Jej założyciele, fani restauracji i przyjaciele pani Marzeny, przyznawali, że „tu nie chodzi tylko o biznes. Tu chodzi o przetrwanie”. - „Marzena nie tylko stara się uratować Polka Dot, ale także opiekuje się córką, która jest niepełnosprawna umysłowo, i wspiera swoją starszą matkę w Polsce, która cierpi na demencję. Ciężar na jej barkach jest niewyobrażalny” – dodali organizatorzy zbiórki.

Wpłaty od poruszonych historią pani Marzeny ludzi dobrej woli płynęły jeszcze pod koniec kwietnia. Ostatecznie udało się zebrać nieco ponad 17 tys. dol. Niestety za mało, żeby uratować restaurację. Od kilku dni metalowe antywłamaniowe rolety lokalu przy 726 Manhattan Ave są zamknięte. Tym razem na dobre.