Polska poetka z Chicago o świętach, rodzinie i poezji, która leczy rany. „Polonijna codzienność inspiruje”

2025-12-11 16:27

Ewa Balicki, poetka, nauczycielka, autorka tomiku „Okruchy wspomnień”, od ponad trzech dekad mieszka w Chicago, gdzie aktywnie działa w środowisku polonijnym. Jej twórczość łączy nostalgię z nadzieją, osobiste wspomnienia z uniwersalnym przesłaniem. Wiersze Balicki znalazły się w antologiach twórców chicagowskich wydanych w Polsce, a sama autorka od lat inspiruje młodzież, ucząc języka polskiego w szkołach im. Kardynała Wyszyńskiego i Janusza Korczaka. W rozmowie z „Super Expressem” opowiada o różnicach między polskimi i amerykańskimi świętami Bożego Narodzenia, o tęsknocie, która staje się źródłem poezji, o roli Polonii w podtrzymywaniu tożsamości narodowej oraz o tym, jak osobiste doświadczenia radości i straty kształtują jej twórczość.

– Jak różnią się obchody Bożego Narodzenia w Stanach Zjednoczonych od tych, które pamięta pani z dzieciństwa w Jarosławiu?

– Święta Bożego Narodzenia w Ameryce są diametralnie inne. Brakuje czasu na przygotowania, ponieważ większość czasu zajmuje praca. W praktyce ogranicza się to do kolacji wigilijnej z rodziną i udziału w mszy w Boże Narodzenie.

– Co zatem z tradycjami? Czy w swojej rodzinie pielęgnuje pani polskie tradycje świąteczne, czy wprowadza pani również elementy amerykańskie?

– Staram się pielęgnować tradycje wyniesione z rodzinnego domu. Chciałabym, aby moje dzieci znały je i potrafiły przekazać swoim pociechom.

– Jakie emocje i wspomnienia najczęściej wracają do pani podczas świąt? Czy są one inspiracją do pisania poezji?

– Tęsknota za latami, które minęły. Bliscy odchodzą do wieczności, jest ich coraz mniej przy świątecznym stole. To żywa inspiracja, by przelać myśli na papier.

– W 1990 roku wyemigrowała pani do USA. To zwykle nie jest łatwa decyzja. Też wpłynęła jakoś na pani twórczość?

– Najtrudniejsza była rozłąka z siostrami. W tamtym czasie jednak nie myślałam o pisaniu – musiałam ułożyć życie swoje i rodziny.

– Czy czuje się pani bardziej poetką polską czy polonijną?

– Jestem Polką żyjącą na emigracji w środowisku polonijnym. Nigdy nie zastanawiałam się, czy jestem bardziej polską, czy polonijną poetką. Jednak to tutaj, na emigracji, czytam swoje wiersze, biorę udział w konkursach i w antologiach wydawanych przez ZLP im. Jana Pawła II w Chicago.

– Kiedy po raz pierwszy poczuła pani potrzebę zapisania swoich myśli w formie wiersza?

– Tak naprawdę w szkole średniej, a także po wyborze Karola Wojtyły na papieża Jana Pawła II.

– Jak wyglądały te pierwsze próby poetyckie?

– W szkole były to rymowanki zapisywane w pamiętniku, czasem tworzone dla koleżanek z różnych okazji. W większości trafiały jednak do szuflady.

– Czy ktoś zachęcał panią do pisania?

– Nie, nikt. Sama zbierałam myśli i cieszyłam się, kiedy pojawiały się na papierze.

– Jak praca nauczycielki w polskich szkołach w Chicago wpływa na pani twórczość?

– Kontakt z polską młodzieżą inspiruje i daje dużą satysfakcję. To przyjemność móc przekazywać wiedzę w języku polskim na emigracji. Młode pokolenie urodzone tutaj jest inne – wiele zależy od tego, czy wychowuje się w rodzinie polskiej, czy jedno z rodziców pochodzi z innego kraju.

– To jednak chyba nie jedyna inspiracja?

– Grupa, do której należę – Zrzeszenie Literatów i Poetów im. Jana Pawła II – jest dla mnie inspiracją. Częste spotkania poetyckie, patriotyczne, świąteczne, konkursy, jasełka oraz inne uroczystości pobudzają twórczą wrażliwość.

– Jak doszło do tego, że pani utwory znalazły się w antologiach twórców chicagowskich wydanych w Polsce?

– Odkąd należę do Zrzeszenia, stałam się bardziej odważna, by czytać nowe wiersze, dzielić się przemyśleniami z innymi piszącymi. Nasza prezes ZLP im. Jana Pawła II, Alina Szymczyk współpracuje z dr Maciejem Zarębskim, przygotowuje antologie do wydawnictwa, promuje je, pisze posłowia, tworzy rodzinną atmosferę i zachęca do pisania oraz wydawania własnych książek. Udział w Antologiach Chicagowskich Poetów, wydawanych w Polsce i tam promowanych, jest dla mnie ważny. Mamy dzięki temu możliwość dzielenia się twórczością z poetami z USA, Kanady i Polski.

– Skąd wziął się tytuł tomiku „Okruchy wspomnień”?

– „Okruchy wspomnień”, bo przecież nie da się zapisać całego życia w jednym tomiku. Zamieściłam w nim fragmenty dzieciństwa, młodości oraz refleksje nad życiem.

– Jakie wiersze tam znajdziemy?

– Są osobiste, ale także patriotyczne, okazjonalne, z nutą humoru. W końcowej części zamieściłam fraszki i limeryki. W większości wiersze poświęcam moim dzieciom, dla których tomik został wydany. Kto lubi poezję, również znajdzie coś dla siebie.

– Który z utworów jest pani najbliższy i dlaczego?

– Najbliższe są mi wspomnienia o moim synu Damianie, który odszedł w wieku 31 lat.

– Co chciałaby pani, aby czytelnicy zapamiętali po lekturze „Okruchów wspomnień”?

– Czytelnicy są bardzo zróżnicowani – nie wiemy, jak odbierają nasze wyznania. Byłabym szczęśliwa, gdyby z moich okruchów zabrali jak najwięcej dla siebie.

– Czy planuje pani kolejne tomiki poezji?

– Tak, jeśli życie na to pozwoli.

– Jaka miałaby to być twórczość?

– Poezja religijna.

- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Marta J. Rawicz

Super Express Google News