Jak wynika z danych federalnych, w sobotę w Stanach Zjednoczonych odnotowano ponad 100 tys. nowych przypadków zakażeń wirusem COVID-19 – najwięcej od czasu wprowadzenia szczepionki. Takie liczby widzieliśmy ostatnio w listopadzie, dziewięć miesięcy po wybuchu epidemii. Po styczniowym szczycie, kiedy było 250 tys. zakażeń dziennie, w czerwcu ich liczba spadła do około 11 tys. dziennie. Wzrost jest więc gwałtowny. Widać to także w NYC. – 1935 nowych przypadków w NYC dzisiaj. (10-krotny wzrost w ciągu ostatnich 30 dni) – alarmował w piątek Mark D. Levine, szef miejskiej Komisji Zdrowia.
Ten skok mocno niepokoi też władze Centrów Kontroli i Prewencji Chorób. – Nasze modele pokazują, że jeśli nie będziemy szczepić ludzi, możemy mieć do kilkuset tysięcy przypadków dziennie, podobnie do tego skoku na początku stycznia – przyznała w rozmowie z CNN dyrektor CDC Rochelle Walensky. W podanych przez CDC danych widać też duży skok hospitalizacji. W ciągu tygodnia liczba osób w szpitalach wzrosła o 40 proc. Od czerwca – o 400 proc. Rośnie też liczba zgonów – dziennie umiera już 500 osób. Dwa tygodnie temu średnia wynosiła 270 osób.
CDC poinformowało, że na szczęście liczba zaszczepionych rośnie. Zastrzyki otrzymała już połowa Amerykanów. Odpornych jest już ponad 70 proc. dorosłych. Niektórych do szczepionki przekonują profity. W NYC wypłata $100 za szczepienie zachęciła do przyjęcia zastrzyków już ponad 25 tys. nowojorczyków. Są jednak tacy, którzy rękawa ani myślą podwinąć. Jak pokazuje raport The Kaiser Family Foundation, jeden na dziesięciu niezaszczepionych Amerykanów wciąż czeka z decyzją o szczepieniu. 3 proc. z niezaszczepionych przyjmie zastrzyk, jeśli dostanie takie polecenie. 14 proc. z nich nie zamierza jednak przyjmować go wcale. I ta liczba nie zmienia się od grudnia. Według badania nieszczepieni nie boją się konsekwencji, czyli ciężkiej choroby. Ich zdaniem większym zagrożeniem jest przyjęcie szczepionki.