Nowojorczycy walczą o uczciwe czynsze

Na ulice z transparentami wychodzi coraz więcej osób. We wtorek protesty odbyły się m.in. na Bronksie. – Kiedy się wprowadziłam do domu przy 41-10 Denman Street na Queensie, mój czynsz wynosił 1150 dol. miesięcznie – mówi Beronica Cedeno, jedna z lokatorek. – Potem rósł przy każdym przedłużaniu umowy. Zaczęłam się bać, że nie będę w stanie zarobić na opłatę. Nigdzie indziej też nie mogę się wyprowadzić, bo nowe najmy są obecnie jeszcze wyższe – dodaje. Protestujący mówią, że problemem są dwa przepisy korzystne dla landlordów, dzięki którym mogą podnosić czynsze. Pierwszy to zasada „preferential rent”, a drugi to „eviction bonus”. Przed 2003 r. landlord, który dał lokatorowi preferencyjny czynsz, niższy niż w budynkach z czynszem stabilizowanym, musiał utrzymywać taką samą opłatę tak długo, jak lokator mieszkał w apartamencie. Po 2003 r. wysokość „preferential rent” wzrosła, a przyznający go landlordowie zyskali bonus pozwalający zwiększyć liczbę eksmisji o 20 proc. Ci, których nie stać, tracą mieszkania, a landlord zyskuje zgodę na podniesienie czynszu o 20 proc. Błędne koło trwa i coraz więcej polityków przyłącza się do postulatów lokatorów.