Polonijne święto tuż tuż

Marszałek 87. Parady Pułaskiego zaprasza na Piątą Aleję. „To będzie wielkie przeżycie”

2024-10-03 14:51

Parada Pułaskiego już w najbliższą niedzielę przejdzie reprezentacyjną Piątą Aleja na Manhattanie. Tradycyjnie od 87 lat ulice od 35. do 53. wypełnią się polskimi barwami i muzyką. To już 87. Parada Pułaskiego w Nowym Jorku i w tym roku jej Wielkim Marszałkiem jest Piotr Praszkowicz (54 l.). Zdradził nam, jak minęły mu ostatnie miesiące przygotowań do wielkiego wydarzenia i gorąco zaprosił na biało-czerwony przemarsz.

Urodzony w 1970 roku w Polsce Piotr Praszkowicz jest synem Marii i Franciszka Praszkowiczów. W 1991 r. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i zapuścił korzenie w Nowym Jorku. Od 1997 roku z sukcesem prowadzi firmę z branży nieruchomości i inwestycji deweloperskich. Bierze też jednak czynny udział w różnego rodzaju akcjach charytatywnych i fundacjach polonijnych. Razem z żoną i trójką dzieci Piotr mieszka obecnie w Queens, NY, jednakże od lat cała rodzina należy do parafii Św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Manhattanie.

W 2022 roku Piotr jako marszałek przewodził kontyngentowi Manhattanu podczas 85. Parady Pułaskiego. Rok później jego córka została Miss Polonia Manhattanu, a na początku 2024 r. on sam otrzymał szarfę Wielkiego Marszałka Parady Pułaskiego. Tuż przed tegorocznym świętem Polonii rozmawialiśmy z nim przy okazji „Wspólnego Śpiewania (Nie)Zakazanych Piosenek”, które odbyło się 29 września w Lodi w stanie New Jersey.

- Panie Marszałku proszę podzielić się wrażeniami z imprezy, w której Pan właśnie uczestniczył.

- Co mogę powiedzieć… Jestem pod wrażeniem. Namiastkę miałem tydzień temu w Centrum Polsko-Słowiańskim na Greenpoincie, ale tutaj dzisiaj było przepięknie, patriotycznie i jestem dumny z tego, że tak to zostało wspaniale przygotowane, szczególnie przez dzieci polonijne, polskie szkoły, wszystkie polonijne organizacje, które w tym uczestniczyły. Niesamowite wrażenie i chwyta za serce.

- Wybór Pana na Wielkiego Marszałka Parady Pułaskiego to między innymi dowód uznania dla Pana dorobku i osiągnięć w pracy na rzecz Polski i Polonii. Kiedy i skąd Pan przyjechał do USA i co Pan robił od tego czasu w Ameryce?

- Pochodzę z Nowego Żmigrodu. Jest to mała miejscowość w Beskidzie Niskim na Podkarpaciu. Przyjechałem w '91 i praktycznie wylądowałem na Manhattanie i tam związałem się parafią Św. Stanisława Biskupa i Męczennika. Do dnia dzisiejszego tam działam, czyli przez ostatnie ponad 30 lat, dokładnie 33 lata, jestem związany z tą parafią. Tam poznałem żonę, wzięliśmy tam ślub, urodziły się dzieci i tam je ochrzciliśmy. Dzieci skończyły Polską Szkołę Dokształcającą na Manhattanie i tak się zaczęło zapuszczanie korzeni i trwa do dziś.

Co robiłem przez te lata? Założyłem firmę, którą prowadzimy do dzisiaj, wspieramy parafię, bo to jest jedyna polska parafia na Manhattanie. Dwa lata temu obchodziliśmy 150-lecie tej parafii. Jest to najstarsza polska parafia w Nowym Jorku i na Wschodnim Wybrzeżu USA. Należąc do parafii uczestniczy się w życiu parafii, życiu Polonii - tej naszej na Manhattanie bo jeszcze wcześniej mieliśmy tam dość dużą Polonię - teraz trochę się nam skurczyła - ale pracujemy. Byłem powiernikiem parafii, byłem w radzie parafialnej i jestem do dzisiaj w Komitecie Parady Pułaskiego, który do dzisiaj pracuje przy parafii. Cały czas czynnie uczestniczę w życiu tej parafii i w życiu Polonii. Należę też do Pulaski Association of Business and Professional Men na Greenpoincie. Także działam, udzielam się i robię, co mogę.

- Co Pan czuł kiedy zaproponowano Panu pełnienie zaszczytnej funkcji Wielkiego Marszałka tegorocznej Parady i jak to zmieniło Pana życie ?

- Ta kwestia wyszła, jak byłem w 2022 roku marszałkiem naszego kontyngentu z Manhattanu. Chyba dlatego, że pierwsza Parada Pułaskiego wyszła tutaj od nas, z naszej parafii i od długiego czasu nie mieliśmy Wielkiego Marszałka i ponadto chcieliśmy żeby Polonia zobaczyła, że parafia na Manhattanie istnieje i działa. A nie tylko Greenpoint, Queens, czy New Jersey. Że jest jeszcze Manhattan, że żyje i działa.

- Przypomnijmy, że Manhattan, to najstarsze miejsce osiedlania się Polaków w Nowym Jorku.

- No, tak, tak, przecież to najstarsza parafia na Wschodnim Wybrzeżu. Cóż, uczucia były, jak zostałem zapytany, czy jeżeli zgłoszą moją kandydaturę na Wielkiego Marszałka, to czy się zgodzę i czy czuję się na silach. Wiadomo, podjąłem tę decyzję w zasadzie od razu. Powiedziałem, że nie ma problemu i zrobię wszystko najlepiej, jak potrafię w ramach obowiązków Wielkiego Marszałka. Jest to wielkie wyróżnienie dla mnie, ale także wyróżnienie dla naszej parafii.

- A jak zmieniło się Pana życie?

- Moje życie stało się bardzo intensywne. Zajęte weekendy i mnóstwo spotkań w ciągu tygodnia z różnymi organizacjami i w różnych miejscach. Były szarfowania marszałków poszczególnych kontyngentów, mnóstwo eventów. Czy zmieniło się moje życie? Może nie drastycznie, ale trzeba było zrobić dobry time management i postarać się uczestniczyć w jak największej ilości wydarzeń polonijnych organizowanych przez Polonię nie tylko w Nowym Jorku, ale i w New Jersey i w Connecticut.

- Jakie są obowiązki Wielkiego Marszałka Parady Pułaskiego?

- Podstawowym obowiązkiem jest promowanie Parady Pułaskiego i uczestniczenie w jak największej liczbie wydarzeń polonijnych, żeby do tej Polonii docierać i zachęcać do brania udziału w paradzie. Ja na paradę chodzę od trzydziestu paru lat, praktycznie od kiedy tu przyjechałem w 1991 roku i tak mnie parada zauroczyła, że cały czas jestem obecny na tych paradach. Na początku chodziłem sam, później z żoną i z dziećmi, ale zawsze z naszą parafią.

- Pośród tylu obowiązków, jakie spadły na Pana wraz z funkcją Wielkiego Marszałka, jak znajduje Pan jeszcze czas dla rodziny?

- Jest tego czasu trochę mało, ale mamy wspólne wieczory… Jeżeli nie mam wyjazdu zaplanowanego na niedzielę, to spędzam ją wraz z rodziną i gdzieś jedziemy. Żona zresztą towarzyszy mi w wyjazdach. Na Monte Cassino byłem z synami, a tutaj żona towarzyszy mi na każdym wyjeździe.

- Jak będzie wyglądał dla Pana ten wielki dzień, kiedy 6 października ulice na nowo wypełnią się biało-czerwonymi flagami i rozlegnie się na nich polska mowa i słychać będzie polską muzykę? Wstanie Pan rano i co dalej?

- Będzie to na pewno wielkie przeżycie. Już o tym cały czas myślę. Te dni przed paradą będą bardzo wytężone. Całe mnóstwo zebrań różnego rodzaju, żeby dopiąć to wszystko na ostatni guzik. Jak będzie wyglądał sam 6 października? Wiadomo, że o godzinie 9 rano mamy mszę świętą w Katedrze Św. Patryka na Manhattanie, później mamy uroczyste śniadanie w West Club i zaczynamy. Od 12 będziemy już na Piątej Alei przy głównej trybunie i będziemy zaczynać różnymi wystąpieniami, będzie telewizja TVP Polonia, TVP World i będą na żywo transmitować relację z parady. Będzie bardzo intensywnie, ale już dzisiaj czuje się dumny i szczęśliwy, zbliża się dzień na który przez ostatnie 9 miesięcy ciężko pracowałem i że będzie pięknie. Pogoda widzę, że też nam dopisze. Jedyne nowe, co dochodzi do naszej Parady, to jest Polonia Big Band, w którego organizację się włączyłem i jestem dumny, że nasze polskie dzieci będą maszerować i grać na instrumentach. To jest coś fantastycznego.

- Udział big bandu jest charakterystyczny i obowiązkowy dla wszystkich parad amerykańskich?

- Tak, zawsze musieliśmy go wypożyczać i korzystaliśmy z big bandów z high school lub innych organizacji, a teraz mamy swój własny, polonijny. Polskie dzieci, które się tutaj urodziły zagrają na instrumentach i pomaszerują razem z nami i jestem z tego dumny.

- Jaka jest nasza Polonia w Nowym Jorku? Mocne i słabe strony.

- Nasza Polonia się kurczy i widzę to, uczestnicząc we wszystkich wydarzeniach polonijnych w ostatnim czasie. Nie tylko my na Manhattanie mamy ten problem, ale teraz już chyba wszyscy mają. I dlatego musimy się starać i starają się wszyscy, żeby zaangażować, tak jak tutaj dzisiaj widzieliśmy na tym przedstawieniu, dzieci, które się tutaj urodziły, śpiewają po polsku pięknie, dały wspaniały koncert i tak samo my musimy i staramy się wciągać młodzież do tego życia polonijnego. Nie mogą się wstydzić, że rozmawiają po polsku i się nie wstydzą. Ja jestem dumny z moich dzieci, że maja te orzełki na samochodach, wywieszają flagi i świętujemy wspólnie tę Paradę Pułaskiego każdego roku. Co mogę więcej powiedzieć o Polonii? Ludzie, których spotkałem wkładają serce w to wszystko, w organizację imprez i poświęcają swój wolny czas i robią wszystko, aby jak najlepiej na tych naszych polonijnych wydarzeniach wypaść. Z nich największym wydarzeniem jest Parada Pułaskiego, maszerująca po Piątej Alei. Nasze złe strony? Nie wiem. Nie ma. Nie zauważyłem jakiś naszych złych stron, bo naprawdę jestem pod wrażeniem i chylę przed naszą Polonią czoła, że działa tak prężnie, pomimo tych naszych ubytków. Bo mamy, to co, mamy, nie ma nowego napływu i musimy działać z tym, co jest.

- Wspomniał Pan o młodzieży, a generalnie jak Pan ocenia polonijną młodzież i czy jest szansa, że będzie w przyszłości działać na rzecz Polski i Polonii?

- Jest nadzieja, bo uczestniczą w działalności starych organizacji, zakładają nowe jak White Eagle Klub Samochodowy na Greenpoincie, w którym chłopaki się spotykają, uczestniczą w paradzie i to jest doskonały przykład. Duża zasługa i pokłon w kierunku rodziców, którzy starają się przekazać dzieciom język i naszą kulturę i wysyłają lub wysyłali dzieci do polskich szkół. Wiadomo, że jak będziemy wspólnymi siłami dążyć do czegoś, to tradycja ani pamięć nie zniknie i nie upadnie.

- Bardzo dziękuję za Pana czas, za rozmowę i życzę wspaniałej Parady Pułaskiego.

- Dziękuję i zapraszam wszystkich na Paradę Pułaskiego 6 października. Piata Aleja, godzina 12.30. Rozpoczynamy na ostro!

Rozmawiał Teodor Lisowski