Ponad 263 000 odbiorców było pozbawionych prądu, gdy rwąca woda zalała ulice w pobliżu wybrzeża. Gdy oko huraganu przemieszczało się w głąb lądu, niszczycielskie wiatry łamały słupy i potężne drzewa. Przez powalone linie energetyczne zamknąć trzeba było północną nitkę I-75 na południe od Valdosta w stanie Georgia. - Mamy wiele powalonych drzew, gruz na drogach, nie przyjeżdżajcie - napisała straż pożarna i ratunkowa w Cedar Key, gdzie odnotowano wysoką na 6,8 stopy falę sztormową. - Na całej wyspie wybuchają zbiorniki z propanem – dodali strażacy.
Idalia uderzyła w okolice Keaton Beach o godz. 7.45 am jako huragan kategorii 3 z maksymalnym utrzymującym się wiatrem o prędkości 125 mph. W ciągu kilku godzin zalała miejscowości na wschód od Tallahassee, m.in. Tampę i Dunedin, a o 11 am przekroczyła granice z Georgią z wiatrem prędkości 90 mph.
Służby ruszyły w teren szacując straty i usuwając szkody. Niestety poinformowały też o śmiertelnych ofiarach koszmarnej pogody. Jeszcze przed zejściem huraganu na ląd w porywistym wietrze i deszczu 59-latek Gainesville wypadł z drogi i uderzył w drzewa na SR-20. Nieco później 40-letni kierowca pick-upa stracił kontrolę nad autem na śliskiej nawierzchni i rozbił się na drzewie.