- Co dla pana znaczy tytuł „Wybitny Polak”?
- To ogromny zaszczyt. Pracuję z pasją, ale nigdy nie zakładałem, że moja praca zostanie dostrzeżona poza gabinetem. Ta nagroda to dla mnie nie tylko radość, ale też zobowiązanie, by dalej rozwijać kliniki, dzielić się wiedzą i wspierać polską społeczność w USA.
- Jakie były pana początki w stomatologi?
- Zaczynałem w Polsce, na Akademii Medycznej. Ale dopiero praca w amerykańskiej klinice pokazała mi, jak bardzo można wpłynąć na życie pacjenta. Nie tylko zdrowotnie, ale też emocjonalnie. Implantologia i protetyka to dziedziny, które łączą medycynę z technologią i estetyką. To mnie wciągnęło bez reszty.
- Ponad 20 lat w zawodzie… Co się zmieniło przez te lata?
- Wszystko. Stomatologia przeszła prawdziwą rewolucję: od analogowej do cyfrowej. Dziś dentysta musi być nie tylko lekarzem, ale też inżynierem, projektantem i psychologiem. To wymaga ciągłego kształcenia i inwestowania w nowe technologie.
- Jakie przypadki szczególnie zapadły panu w pamięć?
- Pacjenci po nowotworach, z rozszczepami podniebienia, z całkowitą utratą zębów i kości. To są wyzwania, które wymagają wieloetapowego leczenia. Ale największe emocje budzi moment, gdy pacjent odzyskuje pewność siebie. Kiedy wyrzuca protezę i mówi: „To naprawdę ja”. To zmienia życie.
- Jak radzi pan sobie z pacjentami, którzy boją się dentysty?
- Rozmowa to podstawa. Strach często wynika z niewiedzy albo złych doświadczeń z dzieciństwa. Dlatego tłumaczę każdy krok, stosuję nowoczesne znieczulenia, a jeśli trzeba - sedację.
- A czy dentysta boi się dentysty?
- Moja żona też jest dentystką, więc czasem czuję lekki niepokój… ale wiem, że jestem w najlepszych rękach.
- Czy stomatologia może być formą pomocy społecznej?
- Zdecydowanie. Współpracowałem z organizacjami, które oferują darmowe leczenie osobom w kryzysie bezdomności. Możliwość normalnego jedzenia i uśmiechu bywa pierwszym krokiem do odzyskania godności. To nie jest luksus — to fundament.
- Czy stres wpływa na nasze zdrowie w jamie ustnej?
- Bardzo. Bruksizm, suchość w ustach, osłabiona odporność - wszystko to sprzyja chorobom zębów i dziąseł. A brak snu? To kolejny czynnik, który zaburza regenerację i pogarsza stan jamy ustnej, zwłaszcza u osób z bezdechem sennym.
- Uśmiech w dzisiejszych czasach ma chyba też znaczenie kulturowe?
- Ogromne. W USA uśmiech to wizytówka sukcesu. „Hollywood smile” to nie tylko estetyka, to status. W Polsce świadomość rośnie, ale nadal traktujemy piękne zęby jako coś luksusowego. Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni.
- A jakie rady dałby pan młodym ludziom, którzy chcą zostać dentystami?
- To zawód, który wymaga połączenia nauki, sztuki i empatii. Dobre wyniki w szkole to jedno, ale warto poszukać możliwości stażu, pracy jako asysta, aby zobaczyć, czym naprawdę jest stomatologia., bo to jest styl życia, nie tylko profesja.
- Pana motto zawodowe?
- „Kształcąc nowych specjalistów, dotykam coraz większej grupy pacjentów.” Edukacja to mój drugi filar i ogromna satysfakcja. Tym bardziej cieszę się, że mogę reprezentować Polaków w środowisku akademickim w USA.
Rozmawiała Marta J. Rawicz
