Według Gun Violence Archive (GVA) od początku tego roku w Ameryce doszło do ponad 250 masowych strzelanin. Do siedmiu tylko w sierpniu, a jedna z nich miała miejsce na Brooklynie, gdzie sprawca otworzył ogień do osób upamiętniających inną ofiarę przemocy. Z danych GVA wynika, że w żadnym innym rozwiniętym kraju nie dochodzi do tylu masowych strzelanin co w Stanach Zjednoczonych. Chociaż nie ma oficjalnej, prawnie określonej definicji masowej strzelaniny, to powszechnie uznaje się za nie takie, w których postrzelone lub zabite zostaną co najmniej cztery osoby, nie wliczając w to sprawcy. Zdaniem ekspertów problemem jest ciągle zbyt łatwy dostęp do broni i za słabe ściganie osób handlujących nielegalnymi pistoletami. „W 2017 r. osoby cywilne posiadały na świecie 857 mln sztuk broni. Aż 46 proc. z tego, czyli około 393 mln, znajdowało się w posiadaniu Amerykanów” – napisano w oświadczeniu Gun Violence Archive. Według BBC aż 73 proc. zbrodni w Ameryce popełnianych jest z użyciem broni. Nic dziwnego więc, że po tych ostatnich strzelaninach pogrążeni w żałobie Amerykanie wyszli na ulice. Jedna z manifestacji odbywała się w na Brooklynie, przy Grand Army Plaza. Mieszkańcy metropolii wspierani przez lokalnych polityków apelowali o bardziej zdecydowanie działania, które zapobiegną kolejnym masowym strzelaninom.
Ameryka protestuje przeciwko przemocy z bronią
Dość rozlewu krwi niewinnych! To musi się skończyć! Od początku tygodnia w w amerykańskich miastach odbywają się manifestacje wzywające do ograniczenia dostępu do broni i zatrzymania fali przemocy, której ofiarami padają niewinne ofiary. Wraz ze zwiększeniem tragicznego bilansu ofiar strzelaniny w Teksasie do 22 osób eksperci zwracają uwagę na powagę problemu i też apelują o bardziej zdecydowane działania.