Sarah Enekircher przeżyła prawdziwy dramat jako bardzo młoda osoba. Została wyrzucona z rodzinnego domu, a do siebie przygarnął ją pływacki trener Scott McFarland. Wydawało jej się, że oferta dachu nad głową i prowadzenia w sporcie jest tą z gatunku nie do odrzucenia. Szybko jednak przekonała się, że popełniła wielki błąd, zgadzając się na propozycję szkoleniowca. Jej życie właśnie zaczęło zamieniać się w piekło. - Wszyscy wiedzieli, że mieszkam z mężczyzną po trzydziestce, ale nikt nigdy nie zapytał mnie, czy wszystko ze mną w porządku, czy nie dzieje się mi nic złego. Pozostałe dzieci były skupione na zdobyciu aprobaty trenera, a ich rodzice byli zajęci tylko tym, jak będą prezentować się ich pociechy - opowiadała Sarah Enekircher o swoim koszmarze dziennikarzom "The Guardian". Zaczęło się od poniżania, a później sytuacja stawała się jeszcze gorsza.
Ewa Brodnicka dostała PENISA. Nieoczekiwana reakcja: "Jestem taka..." [ZDJĘCIE]
- Kazał zważyć mi się przed posiłkiem, położył ręce na moich ramionach, a następnie rzucił mi prosto w oczy: jesteś słaba, jesteś gó***m - mówiła 51-letnia dzisiaj pływaczka. Po ciężkich treningach praca Enekircher wcale się nie kończyła. Trener, który okazał się być tyranem, kazał jej jeździć jeszcze na rowerze stacjonarnym przez dwie godziny. Kobieta nie ma wątpliwości, co było celem takich działań McFarlanda. - Chodziło o to, by złamać wszelką pewność siebie, którą w sobie miałam. Dzięki temu łatwiej było mu później molestować mnie seksualnie - powiedziała z pełnym przekonaniem.
Najpierw zwyzywali Neymara od MAŁP, potem zrobili z niego PIESKA [ZDJĘCIE]
Do pierwszego gwałtu miało dojść, gdy Sarah Enekircher miała zaledwie 17 lat. - Zgwałcił mnie podczas zawodów pływackich w Irvine w Kalifornii. Protestowałam, ale on nic sobie z tego nie robił - powiedziała dziennikarzom o koszmarze. McFarland miał zacząć stawiać warunki - będzie mogła wrócić do domu tylko wtedy, gdy będzie ważyła przynajmniej 57 kilogramów. Ten cel osiągnęła, bo... po gwałcie zaszła w ciążę. Niedługo później w kolejną. Musiała jednak poddać się aborcji, do czego zmuszał ją trener. Jak to się stało, że mężczyzna nie został ukarany? Dotychczas sprawę bagatelizowano, a szansą na sprawiedliwość ma być zmiana przepisów w Kalifornii.
- Usłyszałam, że nie jestem wyjątkowa, że takie sytuacje zdarzają się cały czas, że powinnam sobie z tym poradzić - przekazała była pływaczka o sytuacji, gdy jako 35-latka zgłosiła zachowanie szkoleniowca związkowi w Stanach Zjednoczonych. Sześć lat później złożyła ponowne zawiadomienie i tym razem działacze zdecydowali się przesłuchać McFarlanda. Trener stwierdził, że do pierwszego stosunku doszło, gdy Sarah była pełnoletnia i sprawa znowu rozeszła się po kościach. Była sportsmenka mogła stracić nadzieję, gdy w Kalifornii zmieniono prawo. Ofiary wykorzystywania seksualnego będą miały 3 lata na złożenie zawiadomienia mimo przedawnienia. 51-latka zdecydowała się na skierowanie sprawy do sądu, a przewód już się rozpoczął.
Źródło: Znana zawodniczka oskarża trenera: Gwałcił mnie i nazywał "gó***m"! Dochodziło do ABORCJI, łzy same płyną z oczu