Prokuratura i obrona przedstawiły w czwartek w sądzie hrabstwa Washington w Fort Edward, NY. odmienne relacje na temat przebiegu tych kilku tragicznych minut. Do zdarzenia doszło w sobotnią, kwietniową noc w zeszłym roku w Hebron, NY. Od tamtego czasu Kevin Monahan, (66 l.) oskarżony o zamordowanie Kaylin Gillis (+20 l.) przebywał w areszcie.
Fatalnego wieczoru dwa samochody i motocykl przez pomyłkę skręciły w podjazd prowadzący do posesji Monahana, w pobliżu granicy z Vermont. Pojazdy zaczęły cofać, gdy tylko młodzi ludzie zorientowali się, że pomylili drogę. Nie zdążyli odjechać, kiedy z domu wyszedł na werandę Monahan i strzelił dwa razy w ich kierunku. Drugim strzałem odebrał życie Gillis.
Przyjaciele dziewczyny wezwali pomoc, gdy kilka kilometrów dalej odzyskali zasięg w telefonie komórkowym. Jednak ratownikom nie udało się jej uratować.
Adwokat mężczyzny Arthur Frost twierdzi, że starszy mężczyzna przestraszył się grupy młodych ludzi, którzy nieoczekiwanie pojawili się na jego terenie pod osłoną nocy. Kazał żonie ukryć się w szafie, a sam wyszedł przed dom z bronią. Według obrońcy, oddał jedynie strzał ostrzegawczy, drugi był przypadkowy, broń wystrzeliła sama. - To był straszny wypadek. Ktoś powinien już to zauważyć – stwierdził Frost.
Zastępca prokuratora okręgowego Christian Morris powiedział, że Monahan lekkomyślnie spowodował śmierć Gillis i nie powiadomił policji o strzelaninie. Opisał 66-latka jako „konfrontacyjnego i porywczego”. Cytował opinię sąsiada mężczyzny, że ten z wiekiem złościł się coraz bardziej na ludzi, którzy przez pomyłkę wjechali na jego posesję.
Na rozprawie pojawił się ojciec Kaylin. Andrew Gillis opisał swoją córkę jako osobę, która kochała zwierzęta i marzyła o zostaniu biologiem morskim lub weterynarzem.
Proces potrwa kilka tygodni.