Ameryka wciąż liczy głosy, ale od środowego poranka wiadomo, że 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych zostanie Donald Trump. Były i przyszły prezydent zdążył już podziękować wyborcom za poparcie i zebrać gratulacje od najważniejszych osób na świecie. Tak jak jego sztab, czeka jeszcze na wyniki z Alaski, Arizony, Nevady i Michigan, gdzie mimo znacznej przewagi republikanina, za wcześnie na wskazanie zwycięzcy. Według prognoz Trumpowi udało się jednak przechylić szalę na swoją korzyść.
Tradycyjnie nie udało się to w Nowym Jorku, który od lat stawia na demokratów, choć i tu jest zaskoczenie. Po podliczeniu 97 proc. oddanych w całym stanie głosów wiadomo, że na Donalda Trumpa zagłosowało ponad 44,2 proc. wyborców. Demokratkę Kamalę Harris poparło 55,8 proc. głosujących. Były prezydent może jednak pochwalić się zwycięstwem w większości nowojorskich hrabstw, w tym, tradycyjnie, hrabstwach Nassau i Suffolk na Long Island. Urzędująca wiceprezydent USA zdobyła większość jedynie w kilku hrabstwach: Albany, Columbia, Dutchess, Erie, Monroe, Onondaga, Rensselaer, Saratoga, Schenectady, Tompkins, Ulster i Westchester.
Niespodzianką dla republikanów może być jednak wynik w samej metropolii.
Choć według niepełnych wyników, po podliczeniu 95 proc. głosów, w NYC wygrała tradycyjnie demokratka, to były prezydent po raz pierwszy w swojej politycznej karierze przekroczył tu barierę 30 proc. poparcia. W 2020 r. zdobył w metropolii 23 proc. głosów. W 2016 r. było to zaledwie 18 proc.
W tegorocznych wyborach prezydenckich, największym poparciem obdarzyli Trumpa tradycyjnie mieszkańcy Staten Island – 65,4 proc., podczas gdy Kamalę Harris wskazało 34,6 proc. W pozostałych dzielnicach miasta wygrała już demokratka, ale były prezydent zdobył głosy ponad 38 proc. mieszkańców Queens, ponad 28 proc. mieszkańców Brooklynu i ponad 27,3 proc. mieszkańców Bronksu. Tradycyjnie najsłabiej poszło mu na Manhattanie, gdzie na chwilę obecną zdobył 17,3 proc. głosów.