O ukaranie Trumpa za uchylanie się od wyznaczonego przez sąd na 31 marca terminu przekazania dokumentów finansowych jego imperium wystąpiła prokurator generalna stanu Nowy Jork Letitia James (64 l.). Sąd przyznał jej rację. – Panie Trump, wiem, że poważnie traktuje pan swoje interesy, a ja poważnie traktuję swoje – powiedział sędzia Arthur Engoron podczas poniedziałkowej rozprawy, choć byłego prezydenta nie było na sali sądowej. Uznał, że Trump ma płacić 10 tys. dol. dziennie do czasu, aż przedstawi stosowne dokumenty. Sędzia oświadczył, że orzeczenie o znieważeniu sądu jest motywowane „powtarzającymi się uchybieniami” i uznał za niepoważne zapewnienia adwokat byłego prezydenta, że „starannie” szukała dokumentów, jednak „wszystko zostało już przekazane”.
„Dziś zwyciężyła sprawiedliwość. Przez wiele lat Donald Trump próbował omijać prawo i powstrzymać nasze śledztwo w sprawie jego i transakcji finansowych jego firmy. Dzisiejsze orzeczenie ma jasny wydźwięk: nikt nie stoi ponad prawem” – napisała w oświadczeniu po wyroku James. Sam były prezydent nazwał śledztwo „polowaniem na czarownice”, a jego adwokat zapowiedziała, że Trump zamierza odwołać się od wyroku.
Prokurator generalna uważa, że Trump Organization zaniżała wartość swoich nieruchomości, by obniżać podatki, natomiast starając się o kredyty, zawyżała ich wartość. Firma została w ubiegłym roku oskarżona przez nowojorskich śledczych o oszustwa finansowe na kwotę 900 tys. dol.