Z szacunków ratusza wynika, że od wiosny do metropolii przyjechało ok. 23 tys. imigrantów, przez co schroniska zaczęły pękać w szwach. Miasto, starając się zapobiec kryzysowi, ogłosiło wówczas postawienie na Orchard Beach ogromnych namiotów, w których znajdować miały się centra pomocy. Decyzja była wielokrotnie krytykowana przez aktywistów i polityków, którzy grzmieli, iż miejsce nie jest przystosowane do warunków pogodowych. Burmistrz i tak zaczął wdrażać plan w życie. Chwilę później okazało się, że sceptycy mieli rację, a budowę pokonała ulewa.
Wkrótce przeniesiono obiekty na Randall’s Island, co kosztowało miasto $325 tys. Zachary Iscol, komisarz ds. zarządzania kryzysowego, przekazał, że za budowę schronisk w miejscu docelowym zapłacono kolejne $325 tys. Oficjalnie centrum otwarto 19 października.
W zeszłym tygodniu urzędnicy przekazali, że w schronisku na Randall’s Island mieszkało ok. 170 osób, podczas gdy znajdowało się w nim 500 łóżek przeznaczonych dla mężczyzn. Jak informuje „New York Times” tempo przybywania imigrantów do NYC zwolniło przez nową politykę administracji Joego Bidena (80 l.) wdrożoną pod koniec października, dzięki której wielu imigrantów, głównie z Wenezueli, którzy próbują przekroczyć granicę bez pozwolenia, są odsyłani z powrotem do Meksyku.
Eric Adams (62 l.) w czwartek poinformował, że osoby przebywające w schronisku na Randall’s Island zostaną przeniesione do hotelu Watson. – To Humanitarne Centrum Reagowania Kryzysowego i Pomocy zapewni osobom ubiegającym się o azyl miejsce, w którym będą mogły się zatrzymać, uzyskać dostęp do wsparcia i dotrzeć do miejsca docelowego – mówił.