Rośnie liczba imigrantów u których wykryto koronawirusa przed wypuszczeniem do USA przez straż graniczną. W czasie szybkich testów przeprowadzonych na głównym dworcu autobusowym w Brownsville, TX okazało się, że koronawirusem zarażonych jest 185 imigrantów. Tydzień wcześniej było ich tylko 108.
- Od 25 stycznia przebadano tu 1553 osoby, które przekroczyły granicę USA - powiedział mediom Felipe Romero, rzecznik Brownsville.
Do tej pory imigranci oczekiwali na wjazd do USA w obozach po meksykańskiej stronie granicy, oczekując na decyzję władz. Teraz, po decyzji Joe Bidena (79 l.) mogą swobodnie wjeżdżać na teren Stanów.
Ta liberalna polityka może się jednak niebawem zmienić.
- Zmieniliśmy politykę poprzedniej administracji w odniesieniu do dzieci, ale większość rodzin, dorosłych, zdecydowana, zdecydowana większość, jest zawracana na granicy - powiedziała na briefingu sekretarz prasowa Białego Domu Jen Psaki (43 l.).
Społeczności imigranckie w Nowym Jorku również mają z koronawirusem pod górkę. Podczas gdy w Lenox Hill na Manhattanie w pełni zaszczepionych jest już 25 proc. mieszkańców, na polskim Greenpoincie to raptem 7 proc. Słabo wypada też South Ozone Park, Glendale i Ridgewood z 6 proc. zaszczepionych. Jeszcze gorzej jest w Williamsburgu i Jamaica, gdzie dwie dawki szczepionek otrzymało dopiero 5 proc. mieszkańców.
Powodem, dla którego akcja szczepień w tych częściach Nowego Jorku idzie tak opornie, jest najczęściej nieznajomość języka i procedur, Dlatego nowym pomysłem jest stworzenie ekip posługujących się językami nowojorskich imigrantów, które postarają się dotrzeć do jak największej liczby ludzi, pomóc im w rejestracji, czy wręcz zaprowadzić na szczepienie.
Od środy w Nowym Jorku będą szczepione wszystkie osoby powyżej 60 roku życia. Od 17 marca do uprawnionych do szczepień dołączą pracownicy rządowi, często stykający się z ludźmi i pracownicy organizacji non-profit. Do uprawnionych do szczepień dołączą również pracownicy budowlani, wykonujący niezbędne prace. PARA
RAMKA
Burmistrz bał się pandemii
Burmistrz NYC Bill de Blasio spanikował, gdy miał powiedzieć nowojorczykom o możliwych śmiertelnych skutkach pandemii - twierdzi była komisarz ds. zdrowia miasta, dr Oxiris Barbot (55 l.).
- Za kulisami rozmawialiśmy z burmistrzem i jego zespołem, mówiąc, że możemy zobaczyć dziesiątki tysięcy ludzi umierających, jeśli nie będziemy działać szybko - wspomina Barbot w nagranej dla BBC wypowiedzi, która trafiła na YouTube.
Jak relacjonuje, ta wypowiedź spotkała się z paniczną reakcją. Zespół burmistrza twierdził, że nie można tego ludziom powiedzieć, bo stracą zaufanie do władz.
Faktycznie do marca Bill de Blasio zachęcał nowojorczyków, by dalej zajmowali się swoim życiem.