Do tragedii doszło ok. 8.30 pm. Jak udało nam się ustalić, Ryszard miał otrzymać tego dnia papiery rozwodowe oraz sądowy zakaz zbliżania się. Miał też odkryć, że ze wspólnego małżeńskiego konta zniknęła część pieniędzy. Wpadł w szał. Dzwoniąc po znajomych krzyczał do telefonu, że zabije żonę. Niestety spełnił swoje groźby. Ruszył autem do domu przy South 14th St. Wioleta wyszła na zewnątrz, bo nie chciała, by ich 15-letni syn był świadkiem kłótni. Rozwścieczony 44-latek pchnął ją nożem, rozpłatując klatkę piersiową. Gdy trysnęła krew, wsiadł w panice do samochodu i odjechał z piskiem opon. Nie uciekł daleko. Jego pojazd wbił się w budynek u zbiegu New York Ave i West Hoffman Ave.
Na miejsce tragedii natychmiast przybyła policja wezwana przez syna Wiolety, który pobiegł po pomoc do sąsiadów. Mężczyznę zatrzymano i przewieziono do szpitala. Wioleta Murawski, trafiła do szpitala Dobrego Samarytanina w West Islip. Pomimo wysiłków lekarzy stwierdzono jej zgon. 38-latka osierociła dwóch synów.
- W ich domu często dochodziło do kłótni i awantur, często z użyciem przemocy – powiedział „Super Expresowi” dawny sąsiad rodziny Murawskich, pragnący zachować anonimowość. - Byli w USA od 20 lat. Rysiek miał dwóch braci, pracowici byli, ale skłonni do bijatyk. Miewali też kłopoty z prawem. Rysiek był w sumie najspokojniejszy z nich – dodał.
Przyjaciele Polki są wstrząśnięci. - „Wioleta Murawski, promienna postać w naszym życiu, odeszła od nas tragicznie, pozostawiając po sobie trwałe dziedzictwo miłości i ciepła – napisali w nekrologu przyjaciele Polki. Jej przyjaciółka Magdalena Kowalewska utworzyła na GoFundMe zbiórkę na pokrycie kosztów pogrzebu 38-latki w Polsce. - „Była Ona wspaniałą matka, siostra i koleżanką. Wioleta poświęciła swoje życie swoim synom aby mieli lepszą przyszłość. Znamy ją za jej poświęcenie i sumienność w pracy. Była ona też niesamowitą koleżanką, na której można było zawsze polegać” – napisała. Do piątkowego popołudnia udało się zebrać ponad $27 tys.