Wysyp strzelanin nawiedził Chicago. Nie żyją dwie osoby

2022-05-22 16:08

Zaledwie kilka dni po masakrze w Buffalo doszło do kolejnej tragedii, tym razem w Chicago. Co najmniej dwie osoby nie żyją, a osiem zostało rannych w wyniku masowej strzelaniny, do której doszło w pobliżu Uniwersytetu Loyola.

Do dramatu doszło ok. 10.40 pm w czwartek w pobliżu restauracji McDonald's przy Near North Side, kilka przecznic od dzielnicy handlowej Magnificent Mile. Strzały rozległy się niedaleko stacji metra Chicago Avenue oraz kampusu Loyola's Water Tower.

Jak przekazała policja, rzekomy strzelec został zatrzymany, a na miejscu zdarzenia znaleziono broń. Juan Hernandez, rzecznik prasowy straży pożarnej, w rozmowie z Chicago Tribune powiedział, że ratownicy medyczni przetransportowali sześciu poszkodowanych, w tym jedną osobę poparzoną, do miejskich szpitali. Gazeta poinformowała, że niektóre ofiary znajdują się w stanie krytycznym.

Szczegóły na temat tego, co doprowadziło do strzelaniny, nie zostały jeszcze ujawnione przez policję. Jeden ze świadków tragedii Deonna Jackson (18 l.) stwierdziła, że strzelanina mogła wynikać z szamotaniny, która miała miejsce na zewnątrz knajpy. „Kiedy zaczęła się bójka, byliśmy tuż obok. Musieliśmy uciekać” – powiedziała w wywiadzie dla „Chicago Sun-Times”. Śledztwo w sprawie krwawej strzelaniny jest w toku.

Plaga brutalnych ataków z bronią w ręku rozprzestrzenia się po całych Stanach Zjednoczonych. Jak wynika z danych niezależnej organizacji Gun Violence Archive, masakra w Buffalo, w wyniku której zginęło 10 osób, była 198. masową strzelaniną w tym roku.

„To po prostu straszne i niedopuszczalne, że po raz kolejny dochodzi do tragedii, ponieważ broń palna znalazła się w rękach ludzi, którzy nie dbają o siebie ani o wartość cudzego życia” – napisała w oświadczeniu burmistrz Chicago Lori Lightfoot (60 l.).