Nadal nie wiadomo kto wygrał w wyścigu prezydenckim w USA. Joe Biden prowadzi z 264 głosami elektorskimi. Donald Trump ma ich 214. Aby zostać prezydentem jeden z nich musi uzyskać 270 głosów w Kolegium Elektorskim. W przeliczeniu na procenty policzonych głosów, Biden tylko o cztery dziesiąte przekroczył 50 proc. Trump miał 48 proc. poparcia.
Tylko raz do tej pory w historii USA o wyniku wyborów zadecydowali nie wyborcy, ani nawet nie Kolegium Elektorów, które ostatecznie wybiera tego, kto na kolejne 4 lata zasiądzie w Białym Domu. W 2000 roku o wyniku zdecydował Sąd Najwyższy, który postanowił przerwać przeliczanie głosów na Florydzie. Wtedy o fotel prezydencki walczyli George W. Bush (74 l.) i były wiceprezydent Al Gore (72 l.). Obaj kandydaci szli łeb w łeb, a wyniki z Florydy dawały ostateczne zwycięstwo tylko jednemu z nich.
Dziś sytuacja jest podobna. Mimo wstępnych wyników wskazujących przewagę Joe Bidena nad Donaldem Trumpem analitycy obawiają się, że ostatecznie różnica głosów może być minimalna. Wtedy każda decyzja sądu dotycząca procedury wyborczej może mieć znaczenie.
A jednak zaraz po zamknięciu lokali wyborczych to Trump tryumfalnie obwieścił światu swoje zwycięstwo. Urzędujący prezydent liczy na sądowe interwencje w wybory.
- Nie dopuścimy do tego, by nagle znaleźli jakieś karty o czwartej nad ranem. To oszustwo wobec narodu - mówił prezydent. Dodał, ze będzie się ubiegał w Sądzie Najwyższym o przerwanie liczenia głosów.
Trump już wcześniej twierdził, że wybory, między innymi przez głosowanie korespondencyjne, mogą zostać sfałszowanie.
- Świetnie nam idzie, ale oni próbują ukraść wybory. Nigdy im na to nie pozwolimy - taki wpis zamieścił na swoim Twitterze. Wcześniej wielokrotnie wygłaszał swoje wątpliwości dotyczące uczciwości głosowania korespondencyjnego, cytując niepotwierdzone internetowe doniesienia o znajdowanych w koszach na śmieci kartach z głosami oddanymi właśnie na niego. Twitter zareagował na oskarżenia Trumpa, ukrywając jego komentarz. ZW, PARA
Protesty nie tylko w Nowym Jorku
Noc wyborcza rozpaliła mieszkańców NYC i całych Stanów Zjednoczonych. Do protestów doszło m.in. na Times Square na Manhattanie. Protestowano też w Portland, OR, czy w Kalifornii, gdzie na ulice wyszli zwolennicy urzędującego prezydenta.
Protestujący w Waszyngtonie, DC, rozciągnęli przed Białym domem ogromny napis „Trump Kłamie”.
Nowojorska policja już kilka dni temu zapowiedziała wzmocnienie patroli na ulicach i przed lokalami wyborczymi. W dniu wyborów NYPD wzmocniła m.in. obstawę nowojorskiej Trump Tower na 5 Alei.
Nie doszło jednak do starć między zwolennikami i przeciwnikami kandydatów. PARA