Prezydent USA zamierza wesprzeć w Georgii dwóch urzędujących senatorów republikańskich: Kelly Loeffler (50 l.) i Davida Perdue (70 l.), których czeka w styczniu dogrywka w walce z demokratami Raphaelem Warnockiem (51 l.) i Jonem Ossoff’em (33 l.). Swój wyjazd zapowiedział na sobotę. Na miejscu planuje zorganizować wiec w ramach ich kampanii wyborczych.
Ta dogrywka to ostatnia nadzieja Republikanów. Obecne proporcje w senacie to 50 Republikanów i 48 Demokratów, co oznacza że te dwa mandaty zadecydują o tym, która z partii będzie kontrolowała Izbę Wyższą Kongresu. Gdyby oba mandaty trafiły do Demokratów, przy stosunku głosów 50 do 50 przewagę dawałby im głos przyszłej wiceprezydent Kamali Harris (56 l.).
Trump zapytany w czasie konferencji czy już pogodził się z wynikami wyścigu prezydenckiego stwierdził że wybory „zostały skradzione”. - Trzeba naprawdę przyjrzeć się temu, co się dzieje. Znajdują ogromne rozbieżności w głosowaniach. Nikt nie wierzy w te liczby, te liczby są niepoprawne - zaczął Trump, dodając, że będzie bardzo trudno mu się pogodzić z wynikiem.
Zapewnił, że opuści Biały Dom, jednak prawdopodobny wybór Joe Bidena (78 l.) na prezydenta przez Kolegium Elektorów, do którego ma dojść 14 grudnia, nazwał błędem. - Wiem jedno, Joe Biden nie otrzymał 80 milionów głosów - stwierdził, dodając, że nie wierzy, by Biden pobił wynik Baracka Obamy wśród czarnoskórych wyborców.
Biden pokonał w Georgii Trumpa raptem nieco ponad 12 tys. głosów. Szali zwycięstwa na korzyść Trumpa nie przeważyło nawet powtórne liczenie głosów. To pierwszy przypadek, gdy demokrata przejął stan na południu od czasu pokonania przez Billa Clintona urzędującego prezydenta George`a W. Busha w 1992 r.