Prezydent chce upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Powstrzymać nielegalną imigrację, w czym pomogą mur na południowej granicy i inne zabezpieczenia i stworzyć zupełnie nowy system legalnej imigracji.– Nie ma sensu ściąganie do Ameryki osób, które nic nie wniosą do naszej gospodarki. To, że mają krewnych obywateli nie oznacza, że automatycznie mogą tutaj osiąść. Chcę, by przyjeżdżali tu ludzie, dzięki którym Ameryka stanie się jeszcze potężniejsza – mówił w czwartek w Rose Garden Donald Trump. Prezydent chce postawić na młodych, wykształconych, mówiących po angielsku imigrantów, dla których będą oferty pracy. To oni mają mieć pierwszeństwo przed tymi, których krewni mieszkają w Stanach i są naturalizowanymi obywatelami – co pierwsi mają stanowić 57 proc. osób wpuszczanych do USA. W nowym systemie wnioski najbliższej rodziny mają mieć pierwszeństwo przed tymi składanymi przez dalszych krewnych. W utrzymaniu porządku na granicy pomóc miałby specjalny fundusz, zasilany regularnie z budżetu państwa oraz opłat pobieranych na granicach. Przemodelowany miałby też zostać cały system azylowy, który wyłapywałby i bezzwłocznie prowadził do deportacji oszustów. Dzień po ogłoszeniu swojego planu prezydent powiedział, że na granicy udało się przechwycić wielu nielegalnych imigrantów mających na sumieniu poważne przestępstwa lub będących członkami gangów. – Wszyscy zostaną zarejestrowani i szybko deportowani – powiedział prezydent.
Wykształcenie ważniejsze niż więzy krwi
2019-05-18
22:00
Obowiązujący system imigracyjny jest całkowicie dysfunkcjonalny. Najwyższy czas dostosować go do realnych potrzeb Ameryki – to słowa prezydenta Donalda Trumpa (73 l.) wypowiedziane podczas prezentacji założeń imigracyjnej rewolucji. Określany przez Biały Dom jako najbardziej proimigracyjny projekt zakłada zmiany w sponsorowaniach. Priorytetem ma być wykształcenie, a nie rodzina przebywająca w USA. Krytycy już jednak wieszczą mu porażkę.