Wrona utknął na lotnisku. Nie doleciał na konwencję demokratów

2024-08-19 16:01

Amerykański korespondent TVN Marcin Wrona ma za sobą koszmar niejednego amerykańskiego pasażera. Przeżył go w niedzielę na lotnisku Dulles w Waszyngtonie, DC, skąd lecieć miał do Chicago, IL. Od poniedziałkowego poranka miał relacjonować Krajową Konwencję Demokratów (DNC), która rozpoczyna się w Chicago. Niestety utknął na waszyngtońskim lotnisku.

Wrona miał z samego rana stawić się w United Center w Chicago, IL, gdzie od 19 odbywa się DNC. Wśród gości, którzy przemawiać będą pierwszego wieczoru jest prezydent USA Joe Biden (82 l.), którego uhonorować mają delegaci. Reporter TVN miał odlecieć z Waszyngtonu i planował dotrzeć do Chicago liniami United jeszcze w niedzielę, niestety padł ofiarą serii niefortunnych zdarzeń.

Zaczęło się, jak relacjonował w mediach społecznościowych dziennikarz, od opóźnienia planowanego na godz. 1 pm odlotu. Jak napisał Marcin Wrona, zepsuł się samolot i linie lotnicze musiały podstawić inny. - „To przestaje być zabawne. Ponieważ samolot do Chicago się zepsuł po półtorej godzinie czekania podstawiono kolejny samolot, który … też się zepsuł. A opóźnienie radośnie sobie rośnie” – pisał Wrona. Po godzinie okazało się, że usterka jest na tyle poważna, że trzeba podstawić trzecią z kolei maszynę. To jednak nie załatwiło sprawy…

- „Po 5 godzinach opóźnienia, gdy okazało się, że trzeci z kolei samolot jest sprawny, nad lotniskiem rozpętała się burza i wstrzymano wszystkie starty” – pożalił się Wrona. Minęła kolejna godzina i… nic. - „No i dalej tkwimy na lotnisku. Okazało się że jeszcze trzeba doładować jakieś bagaże. Zaraz przekroczymy 6 godzin opóźnienia. Ciekawe kiedy załodze skończy się czas pracy” – relacjonował reporter. Godzinę później zameldował, że nadal tkwi w samolocie. Na dalszy rozwój sytuacji czekał kolejną godzinę, ale nie były to dobre wieści. - „8 godzin opóźnienia. Załodze skończył się czas pracy. Wszyscy muszą opuścić samolot. Dzieci płaczą, dorośli klną … nikt nie wie co dalej” – napisał publikując zdjęcie opuszczających maszynę pasażerów.

Wkrótce wyjaśniło się, że szans na odlot do Chicago nie ma. Zrezygnowany Marcin Wrona zdecydował się na alternatywną podróż. - „Po 12 godzinach na lotnisku, po wyczekiwaniu na lot przez cały dzień ruszamy do Chicago samochodem” – napisał, ruszając w ponad dziewięciogodzinną podróż.

- „Wkurzające! Nie zniechęcaj się! Masz ogromne zadanie do wykonania. Zdążysz na najważniejsze wydarzenia. Trzymam kciuki i życzę powodzenia” – pocieszali dziennikarza internauci.

DNC w Chicago, na której oficjalną nominację partyjnych delegatów odebrać ma wiceprezydent Kamala Harris potrwa w Chicago do czwartku 22 sierpnia. Organizatorzy zjazdu demokratów spodziewają się przybycia prawie 50 tys. gości, w tym 5 tys. delegatów partyjnych ze wszystkich 50 stanów, 12 tys. wolontariuszy i 15 tys. pracowników mediów.

W poniedziałkowy wieczór na DNC przemawiać mają prezydent Joe Biden (82 l.) i była Sekretarz Stanu USA Hillary Clinton (77 l.). We wtorek były prezydent Barack Obama (63 l.), w środę były prezydent Bill Clinton (78 l.) i kandydujący z wiceprezydent USA Kamalą Harris gubernator Minnesoty Tim Walz (60 l.). Ostatniego dnia konwencji, 22 sierpnia głos zabierze ona sama, akceptując oficjalnie nominację prezydencką.

Transmisję DNC można śledzić na stronie internetowej organizatorów.