Lokalne władze przyznają, że są bezradne. Bobry są gatunkiem chronionym, a swoje tamy, które przegradzają lokalny strumień, zasilający jedyny zbiornik wody pitnej dla miasteczka, budują w takich miejscach, w jakie nie podjedzie żaden ciężki sprzęt.
- To jak gra z nimi w szachy, musimy przewidywać ich ruchy - mówi komisarz ds. robót publicznych w Mechanicville, Anthony Gotti.
Stan, mimo chronionego statusu wodnych budowniczych rozważa uśmiercenie bobrów, lub wyłapanie ich i przeniesienie w inne miejsce.