W Nowym Jorku jak w PRL - Alkohol tylko do zakąski

2020-07-18 15:02

Nie mają szczęścia miłośnicy barów i restauracji w NYC. Ledwo je otwarto, władze stanowe nakładają na nie nowe obostrzenia. Nie tylko utrudnią kupowanie alkoholu. Grożą też zamykaniem za łamanie dystansu społecznego. Z powodu nowej fali pandemii nawet zapowiadana na poniedziałek 4 faza otwarcia miasta nie będzie wyglądała tak, jak miała wyglądać.

Nowy Jork zmienia przepisy dla barów i restauracji. Alkohol można będzie kupić wyłącznie razem z posiłkiem. I nie chodzi tu o orzeszki stojące na barze. Trzeba zamówić posiłek, usiąść przy stole oddalonym od innych o 6 stóp i to dopiero uprawnia do zamówienia drinka.

- Drinki na wynos też są dozwolone - tłumaczy na Twitterze Rich Azzopardi (39 l.), rzecznik gubernatora Andrew Cuomo (63 l). - Oczywiście tak długo, jak długo kupujesz do nich jedzenie.

Miasto zareagowało na zarządzenie z właściwym sobie humorem. W irlandzkim pubie w Saratoga Springs pojawiły się Cuomo Chipsy za dolara, które można potraktować jako posiłek do drinka.

Ale to nie jedyne ograniczenia. Gubernator zagroził również barom, które nie przestrzegają dystansu społecznego, że 3 zgłoszone skargi oznaczają dla nich obowiązkowe zamknięcie.

Cuomo od dawna wyrażał frustrację na widokach tłoczących się, bezmyślnych biesiadników z Nowego Jorku. Podczas czwartkowej odprawy stwierdził, że urzędnicy sprawdzili 5000 barów i restauracji i stwierdzili masową niezgodność z dystansem społecznym.

Być może sytuację zmieni uruchomienie w weekendy dodatkowych 40 przecznic, przekształconych w bary pod gołym niebem. Ten krok zapowiedział burmistrz Bill de Blasio (59 l.), ogłaszając gotowość miasta do wejścia w 4 fazę otwarcia w najbliższy poniedziałek.

Jednak 4 faza w NYC nie będzie wyglądała tak, jak zakładano jeszcze 2 miesiące temu. Co prawda może ruszyć nowojorskie zoo, a na ulicach miasta znów pojawią się filmowcy, ale nie ma na razie mowy o otwieraniu muzeów czy galerii handlowych.

Do rozgrywek mogą wrócić też sportowcy, ale ich kibice na razie nie będą mogli wrócić na trybuny.

Wyhamowanie początkowych planów otwarcia nie wynika z oporu władz.

- Mamy czas, aby zweryfikować dowody, obserwować, co dzieje się w całym kraju i w mieście i dopiero podjąć dalsze decyzje - powiedział burmistrz de Blasio, odnosząc się do wzrostu zachorowań w innych częściach USA, których przyczyny są upatrywane właśnie w zbyt szybkim otwieraniu restauracji czy centrów handlowych.

W całych Stanach Zjednoczonych w czwartek zgłoszono ponad 75 600 nowych przypadków zachorowań, co stanowi jedenasty przypadek pobicia rekordu dziennego w USA w ciągu ostatniego miesiąca. Poprzedni rekord jednodniowy, 68 241 przypadków, został ogłoszony w zeszły piątek.

Liczba dziennych przypadków wzrosła ponad dwukrotnie od 24 czerwca, kiedy to kraj zarejestrował 37 014 przypadków - pierwszy raz od kwietnia, kiedy zanotowano poprzedni rekord, 36 738 zachorowania.