Urządził rzeź, bo go zwolnili

2019-02-18 1:00

Masakra w Aurorze pod Chicago. Pracownik zakładów Henry Pratt na wieść o tym, że został zwolniony, wyciągnął broń i zaczął strzelać. Zabił pięć osób, ranił sześć kolejnych, w tym pięciu policjantów, którzy ruszyli na pomoc pracownikom firmy. Policyjne kule dosięgły go podczas próby ucieczki. Zginął na miejscu.

– Nie ma słów, by opisać to zło, które okrada nasze społeczności z nadziei, snów i przyszłości – skomentował w oświadczeniu wstrząśnięty tragedią gubernator Illinois JB Pritzker, składając kondolencje rodzinom ofiar i nawołując do modlitwy za rannych.

Do masakry doszło w piątek około 2.40 pm, niedługo po tym, jak menedżer fabryki wezwał do siebie Gary’ego Martina (45 l.), pracownika z 15-letnim stażem. 45-latek usłyszał, że został zwolniony, wyciągnął pistolet kalibru 40 z laserowym celownikiem i zaczął strzelać. Zabił wszystkich w gabinecie – menadżera Josha Pinkarda, szef działu HR Claytona Parksa i Trevora Wehnera, praktykanta w dziale HR.

Potem, idąc przez halę, strzelał do każdego, kogo zobaczył. Zabił pracującego na produkcji Russella Beyera i pracownika magazynu Vicente’a Juareza, kolejnego ranił. Nie przestał strzelać nawet na widok policji i ściągniętych na miejsce oddziałów SWAT i ATF. Zanim dosięgły go policyjne kule, zdołał ranić pięciu funkcjonariuszy.

Jak podali w sobotę policjanci z Aurory, Martin nie miał pozwolenia na broń. Był też wcześniej karany i sześciokrotnie aresztowany, m.in. za pobicie członka rodziny.

Nasi Partnerzy polecają