Laura Palladino odwiedziła latem tuczniki w June Farms w West Sand Lake, a przez weekend dostroiła się do ich „świńskiej kamery”, aby sprawdzić, czy rodziły.
Ale zamiast tego w transmisji na żywo zobaczyła dym i wkrótce w chlewie wybuchł pożar.
- Na początku myślałam, że to po prostu piec opalany drewnem w tle - powiedziała Palladino.
Okazuje się, że jedna ze świń, Ethel, przewróciła lampę grzewczą i zapaliła ściółkę.
Na szczęście fance świń udało się nawiązać kontakt z właścicielem farmy, Mattem Baumgartnerem i parobkiem Joshuą Vicsem, którzy rzucili się na miejsce zdarzenia i opanowali piekło, czekając na przybycie straży pożarnej.
- Mój umysł natychmiast wyobraził sobie do najgorsze. Serce opadło mi do żołądka - mówił Vics lokalnej stacji radiowej. - Wolę nie myśleć o tym, jak źle by było, gdyby nie zadzwoniła.
Potem stwierdził że tylko kamerze internetowej, która została zainstalowana zaledwie dzień przed pożarem, oraz szybkiemu myśleniu Palladino można zawdzięczać uratowanie życia świń.