Brad Parscale (44 l.), były szef kampanii prezydenta Donalda Trumpa (74 l.) trafił do szpitala 27 września po tym jak policja aresztowała go w jego domu w w Fort Lauderdale, FL. Tu we łzach wyznał pilnującej go policjantce, że odszedł od zmysłów, ponieważ żona od kilku miesięcy odmawiała mu seksu. - Po prostu nie mogłem zaakceptować, że ona nie uprawia ze mną seksu - szlochał. Wszystko zarejestrowała policyjna kamera.
Dramatyczna historia aresztowania Prascale`a zaczęła się od ucieczki jego żony. Candice Parscale (41 l.) wybiegła półnaga na ulicę i poprosiła o pomoc agenta nieruchomości, który właśnie pokazywał klientom pobliski dom. Ten wezwał policję.
Gdy policjanci zjawili się na miejscu kobieta poskarżyła się, że mąż ją bije a teraz siedzi z bronią w domu i grozi, że odbierze sobie życie. Pertraktacje z niedoszłym samobójcą trwały około 2 godzin. W końcu Prascale wyszedł z domu pijany i został zatrzymany. Jego żona wkrótce jednak wycofała się z oskarżeń o bicie. W rozmowie z „Politico” stwierdziła, że policjanci ją źle zrozumieli, a mąż nigdy nie stosował wobec niej przemocy. Zatrzymany został umieszczony w szpitalu, a sąd nakazał mu oddanie posiadanej w domu broni.
Z nagrań ujawnionych właśnie przez „Daily Mail” wynika, że Prascale twierdzi, iż jego żona uknuła przeciwko niemu spisek, bo chce dostać jego pieniądze. - Ona dokładnie wie, co robi – stwierdził na jednym z nagrań. Uważał, że kobieta celowo zrobiła z niego samobójcę i doprowadziła do zamknięcia go w szpitalu, żeby odebrać mu majątek. Para doszła już jednak do porozumienia. Parscale ogłosił też, że wycofuje się z roli doradcy w prezydenckiej kampanii, do której został w lipcu zdegradowany.