- Stoję dziś przed wami, aby oświadczyć, że niesamowita podróż, którą razem rozpoczęliśmy cztery lata temu, jest daleka od zakończenia - powiedział Donald Trump uczestnikom CPAC 2021 w Orlando. - Nasz ruch dumnych, ciężko pracujących amerykańskich patriotów dopiero się zaczyna. I na końcu wygramy!
Wbrew oczekiwaniom nie zapowiedział wprost swojego startu w wyborach prezydenckich w 2024 r. Zasugerował to jednak, podkreślając, że chce pozostać znaczącą siłą w Partii Republikańskiej. Przeciął też wszelkie spekulacje na temat pomysłu na nową partię. - To była fałszywa wiadomość - zaznaczył. - Czy to nie byłoby wspaniałe? Stwórzmy nową partię i podzielmy nasze głosy, abyśmy nigdy nie wygrali. Nie, nie jesteśmy tym zainteresowani - powiedział.
W przemówieniu Trumpa dostało się również prezydentowi Joe Bidenowi (79 l.) którego początek rządów ocenił jako najgorszy w historii. Zarzucił mu wywołanie kolejnego kryzysu imigracyjnego i bezpodstawne utrzymywanie zamkniętych szkół. Złamał tym samym znowu niepisaną zasadę, zgodnie z którą byli amerykańscy prezydenci nie komentują działań swoich następców.
Republikanów w Kongresie zachęcał do atakowania Demokratów, twierdząc, że taka taktyka sprawdzała się w czasach Baracka Obamy (60 l.), więc sprawdzi się również w czasach Bidena. Oczywiście chodziło mu o Republikanów, którzy nie poparli jego impeachmentu. Dla tych, którzy nie pozostali mu wierni, widzi tylko jedną drogę. - Pozbądźcie się ich wszystkich - zachęcał słuchaczy.
Suchej nitki nie pozostawił też na gigantach technologicznych, których od stycznia, kiedy zablokowano jego profile w mediach społecznościowych, uważa za osobistych wrogów. - Twitter, Google i Facebook, powinni zostać ukarani poważnymi sankcjami za każdym razem, gdy uciszają konserwatywne głosy - powiedział.
Swoje przemówienie zakończył obietnicą: - Najpierw odzyskamy Izbę, a następnie republikański prezydent triumfalnie wróci do Białego Domu. Zastanawiam się, kto to będzie?
Owacjom nie było końca.