Były prezydent został oskarżony o 31 zarzutów związanych z umyślnym przetrzymywaniem tajnych dokumentów o obronie narodowej na podstawie Ustawy o Szpiegostwie oraz składanie fałszywych zeznań i spisek mający na celu utrudnianie pracy wymiaru sprawiedliwości. Zarzuty postawiono także doradcy byłego prezydenta Waltowi Naucie (40 l.), który miał okłamywać FBI i pomagać swojemu szefowi w ukrywaniu kartonów pełnych rządowych materiałów. Do aktu oskarżenia dołączono dziesiątki zdjęć, ukazujących stosy pudeł ułożone w pozłacanej sali balowej, łazience i sypialni byłego prezydenta znajdujących się w willi, którą po jego odejściu z urzędu odwiedziły „dziesiątki tysięcy członków i gości”.
Wśród tajnych dokumentów znajdowały się akta dotyczące „programów nuklearnych USA, potencjalnej podatności USA i ich sojuszników na atak militarny” oraz „plan ewentualnego odwetu w odpowiedzi na zagraniczny atak”. Prokuratorzy przedstawili także dowody na to, iż Trump chwalił się posiadaniem dokumentu opisującego potencjalny atak na Iran, a także, że pokazał jednemu z członków jego komitetu ściśle tajną mapę wojskową.
– W tym kraju mamy jeden zestaw praw i mają one zastosowanie do każdego – stwierdził specjalny prokurator federalny Jack Smith (54 l.), który od miesięcy prowadził śledztwo w sprawie prawie 50 pudeł tajnych dokumentów odzyskanych z willi byłego prezydenta w zeszłym roku. Trump zapewnia jednak, że jest niewinny.
– „Nikt nie powiedział, że nie wolno mi przeglądać personalnych akt, które przywiozłem ze sobą z Białego Domu” – napisał były prezydent na swojej platformie Truth Social. Podczas sobotnich spotkań z wyborcami w Georgii i Karolinie Północnej nazwał akt oskarżenia „bezpodstawnym” i „śmiesznym” oraz stwierdził, że jest on próbą ingerencji w wybory. – Rozpoczęli jedno polowanie na czarownice po drugim, próbując powstrzymać nasz ruch, aby pokrzyżować wolę narodu amerykańskiego – mówił do tłumu zwolenników. – Ostatecznie nie idą po mnie. Idą po was – ostrzegał.
Trump zapowiedział również, że nie zrezygnuje z wyścigu o fotel prezydenta, nawet jeśli zostanie skazany. Zarzuty ma oficjalnie usłyszeć w sądzie w Miami we wtorek. Za 31 z nich grozi mu do 10 lat więzienia, za każdy z czterech kolejnych dotyczących spisku i ukrywania dokumentów do 20 lat więzienia, a za dwa ostatnie w związku ze składaniem fałszywych zeznań – do 5 lat pozbawienia wolności.