- Dowody wskazują na to, że Donald Trump postawił samego siebie ponad ojczyzną. Złamał prezydencką przysięgę – powiedział szef komisji sprawiedliwości Izby Reprezentantów USA Jerrold Nadler, odnosząc się do przesłuchań świadków w śledztwie dotyczącym procedury impeachmentu. To kolejne poważne zarzuty, jakie komisja wysuwa wobec prezydenta. W raporcie sporządzonym wraz z dwiema innymi komisjami przedstawiciele Izby Reprezentantów pisali: „Prezydent wykorzystał swój urząd, by wywierać presję na Ukrainę w sprawie śledztwa dotyczącego jego politycznego rywala Joe Bidena (...). Miało to sprzyjać reelekcji Trumpa w 2020 roku”.
Według Nadlera to właśnie „afera ukraińska” dowodzi, że prezydent postawił interes własny ponad interes ojczyzny, w tym wypadku chcąc wpłynąć na demokratyczne wybory prezydenckie dla własnej korzyści, w dodatku poprzez zastraszanie prezydenta Ukrainy, odbierając mu pomoc finansową. Jednak same oskarżenia i wnioski komisji to sam początek procedury impeachmentu i jakkolwiek zarzuty wobec Trumpa nie byłyby poważne i celne, i tak o jego być albo nie być zdecyduje zdominowany przez republikanów Senat. Bo choć sformułowane przez komisję zarzuty zapewne zostaną zatwierdzone i przegłosowane przez zdominowaną przez demokratów Izbę Reprezentantów, to w następnym etapie postępowania prezydent zostanie dopiero postawiony przed sądem Kongresu, a o tym, czy impeachment zostanie doprowadzony do końca, czy też nie, zdecyduje ostatecznie głosowanie w Senacie.