Trump rozważa zamknięcie nieba

Prezydencki sztab ds. epidemii przedstawił czarną prognozę, która zakłada śmierć co najmniej 240 tysięcy Amerykanów. Zamknięcie nieba ma być kolejnym sposobem, by tego uniknąć. – Realnie bierzemy to pod uwagę. Niemniej jesteśmy świadomi, że taki krok, bardzo spowolni gospodarkę. Przemysł, który polega na lotniczych dostawach stanie. Dlatego ciągle myślimy – powiedział Trump. Wprowadzenie takiego planu oznaczałoby drastyczne redukcje lotów – nie tylko pasażerskich ale też handlowych – w strefie Nowy Jork, Nowy Orlean i Detroit. Prezydent przyznał, że będzie robić wszystko, by nie doszło do całkowitego paraliżu linii lotniczych. - Te firmy już straciły miliony dolarów z uwagi na ograniczenie lotów. Są ujęte w opiewającym na 2.2 bln dol. pakiecie pomocowym, ale to nie wystarczy – mówi prezydent.
Jego zastępca Mike Pence (60 l.) przygląda się sytuacji jako dowodzący w zarządzaniu z walką z pandemią. Zaapelował do Amerykanów, by nie gromadzili się bez potrzeby w kościołach, a we mszach uczestniczyli symbolicznie. W świątyniach powinno przebywać maksymalnie 10 osób. – Boga mamy w sercach. Modlić możemy się w domach. Do kościoła niech idą tylko ci co naprawdę potrzebują – powiedział wiceprezydent.
Walkę z koronawirusem zaostrza burmistrz Los Angeles, Eric Michael Garcetti (49 l.). Nakazał mieszkańcom miasta chodzenie w rękawiczka i maskach na twarzy.