Donald Trump (75 l.) postanowił działać i w poniedziałek złożył do sądu federalnego w Syracuse, NY pozew przeciwko prokurator generalnej NY, Letitii James (63 l.). Były prezydent domaga się wydania James zakazu prowadzenia dochodzenia w jego sprawie i uniemożliwienia jej udziału w jakichkolwiek cywilnych lub kryminalnych śledztwach przeciwko niemu i jego firmie. Domaga się również stwierdzenia, że prokurator James naruszyła jego wolność słowa i prawa do rzetelnego procesu sądowego.
Po co to wszystko? Biuro prokurator generalnej od lat prowadzi cywilne śledztwo w sprawie majątku Donalda Trumpa i jego firmy - Trump Organization. Ale nawet w czasie kampanii wyborczej na stanowisko prokuratora w 2018 roku zapowiadała, że zamierza wziąć na cel interesy ówczesnego prezydenta. O zamiarze doprowadzenia tego śledztwa do finału mówiła również, rezygnując kilka tygodni temu z kandydowania na stanowisko gubernatora Nowego Jorku.
Pozew opisuje James jako osobę mającą pogardę dla byłego prezydenta i wskazuje na jej liczne oświadczenia, które wygłaszała na jego temat, w tym jej przechwałki, że jej biuro pozwało jego administrację 76 razy. Przytacza też jej tweety ze stwierdzeniami, że czas Trumpa dobiega końca.
- Jej misją kieruje wyłącznie wrogość polityczna i chęć nękania, zastraszania i odwetu wobec prywatnego obywatela, którego postrzega jako przeciwnika politycznego – napisali prawnicy byłego prezydenta w pozwie złożonym w imieniu Trumpa i jego firmy.
- Nasze śledztwo będzie kontynuowane, ponieważ nikt nie stoi ponad prawem, nawet jeżeli nazywa się Trump - odpowiedziała Letitia James w oświadczeniu.
Profesor prawa z New York University, Stephen Gillers uważa, że co prawda prokurator generalna sama dała Trumpowi argumenty za swoją stronniczością, pozew może okazać się nieskuteczny, bo brakuje w nim wystarczających dowodów. - Trump przegrał już wiele podobnych sporów sądowych - zauważa prawnik.