Trump obiecywał zniesienie czasu letniego, ale się nie udało. W niedzielę Ameryka śpi krócej

Donald Trump (79 l.), jeszcze jako prezydent elekt zapowiadał koniec zmiany czasu i pozostanie przy tzw. zimowym czy też standardowym. - „Partia Republikańska dołoży wszelkich starań, aby wyeliminować czas letni, który ma niewielką, ale silną grupę wyborców, ale nie powinien! Czas letni jest niewygodny i bardzo kosztowny dla naszego narodu” – pisał w grudniu na swojej platformie Truth. Niestety, na spełnienie tej obietnicy – w obliczu pilniejszych spraw, jak choćby działania na rzecz pokoju między Ukrainą a Rosją – jeszcze zapewne poczekamy. W efekcie, w niedzielę czeka nas przestawianie zegarów.

Zgodnie federalną ustawą o polityce energetycznej z 2005 r. czas letni (daylight saving time) w Ameryce rozpoczyna się w drugą niedzielę marca i kończy w pierwszą niedzielę listopada. W 2025 roku zmiana czasu wypada 9 marca. O godz. 2 am mieszkańcy USA przestawią zegary na godz. 3 am. W efekcie – pośpią godzinę krócej. Jednak nie wszyscy.

Federalne przepisy dały poszczególnym stanom możliwość wyłączenia się z ogólnokrajowych regulacji nakazujących zmianę czasu. Skorzystała z tego Arizona, która w 1968 r. postanowiła pozostawać przy standardowym czasie przez cały rok. Rok wcześniej, w 1967 r. taką decyzję podjęły Hawaje. Zmiany czasu nie respektują też zamorskie terytoria USA: Portoryko, Samoa Amerykańskie, Guam, Mariany Północne i Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych. Z roku na rok zazdrości im coraz więcej Amerykanów, a Kongres USA i poszczególne stany co jakiś czas podejmują próby ustawowego zakończenia zmiany czasu. Być może uda się to Donaldowi Trumpowi...