We wtorek Trump był gościem programu „Tucker Carlson Tonight” stacji Fox News. Dokładnie tydzień wcześniej po raz pierwszy pojawił się w sądzie na Manhattanie, by oficjalnie zostać postawionym w akt oskarżenia. Były prezydent usłyszał 34 zarzuty fałszowania dokumentacji biznesowej w celu ukrycia płatności dla gwiazdy filmów dla dorosłych Stormy Daniels (44 l.), która twierdzi, że otrzymała pieniądze przed wyborami 2016 r. w zamian za milczenie o ich romansie. Trump zapytany przez prowadzącego o to, czy jeśli zostałby skazany, nadal myślałby o startowaniu w wyścigu o fotel prezydenta w 2024 r., powiedział krótko: – W życiu się nie wycofam. – To nie byłoby do mnie podobne. Nie zrobiłbym tego – stwierdził.
Zgodnie z prawem, nie jest to wcale konieczne. W Konstytucji USA nie ma bowiem przepisów, które zabraniałyby skazanym sprawowania urzędu. Osoba, która chce stanąć na czele Stanów Zjednoczonych, musi mieć co najmniej 35 lat i urodzić się w USA, a także mieszkać w kraju od co najmniej 14 lat. 14. poprawka zakazuje, by prezydentem została osoba, która wzięła udział w powstaniu lub buncie przeciwko państwu.
Mimo to prawie połowa Amerykanów twierdzi, że były prezydent powinien odpuścić sobie wyścig. Niedzielny sondaż ABC News/Ipsos wykazał, że aż 48 proc. obywateli uważa, iż Trump powinien zawiesić swoją kandydaturę. Przed postawieniem republikanina w stan oskarżenia tego samego zdania było 43 proc. respondentów.
Jednak to nie koniec prawnych problemów Trumpa. Na 25 kwietnia zaplanowano start procesu w związku z oskarżeniami pisarki E. Jean Carroll (80 l.), która podnosi, że były prezydent zgwałcił ją podczas przypadkowego spotkania w nowojorskim domu towarowym w latach 90. Adwokat byłego prezydenta Joseph Tacopina (57 l.) powołał się na „niedawną falę krzywdzących relacji w mediach” dotyczących aresztowania jego klienta i poprosił sędziego o opóźnienie procesu o kolejny miesiąc. Trump zaprzecza zarzutom pisarki.
Tymczasem prokurator generalny Manhattanu Alvin Bragg (50 l.) idzie na wojnę ze zwolennikami Donalda Trumpa. Demokrata we wtorek złożył pozew przeciwko kongresmenowi Jimowi Jordanowi (59 l.), który stoi na czele Komisji Sądownictwa Izby Reprezentantów kontrolowanej przez republikanów. Bragg zarzucił politykowi, że ten prowadzi przeciwko niemu „przejrzystą kampanię mającą na celu zaatakowanie i zastraszenie”. Demokrata zaapelował także do sądu o unieważnienie wezwań Jordana, który kilkukrotnie zwrócił się do byłych prokuratorów prowadzących niegdyś śledztwo w sprawie byłego prezydenta, by ci zeznawali przez Kongresem.