Książęca para jednak nie chce mieszkać w Kanadzie! Kiedy na początku roku książę Harry i Meghan Markle ogłosili odejście z brytyjskiej rodziny królewskiej, zamieszkali na malowniczym zalesionym półwyspie w wynajętej rezydencji w Vancouver. Ale najwyraźniej już im się tam znudziło. Bo gdy tylko usłyszeli o zamknięciu granic, skończyły się wahania i rozterki. Porzucili tymczasowe gniazdko i wraz z kilkumiesięcznym synem Archiem ruszyli do Los Angeles. Już wcześniej plotkowano, że Meghan Markle bardzo zależy na tej lokalizacji, zamierza bowiem odbudować swoją karierę aktorską. Ale było coś jeszcze, co zniechęciło ją do Kanady.
Bo kanadyjskie władze pod naciskiem obywateli stanowczo odmówiły dokładania się do ochrony brytyjskiej książęcej pary. Czy w USA będzie inaczej? Zdecydowanie nie. Trump na wieść o osiedleniu się Meghan i Harry'ego w Los Angeles nie czekał na żadne prośby i od razu publicznie ogłosił, że nie zamierza łożyć na ochronę sławnej pary. A oni? Już wcześniej nie ukrywali niechęci do prezydenta USA. Teraz odpowiedzieli, że wcale nie mieli zamiaru o nic prosić i podpisali stosowną umowę prywatnie, nie zabiegając o żadne środki państwowe z amerykańskiej kasy. Cóż za chłodne powitanie!
