Tak tragicznego pożaru dawno nie było. W ogniu, który w środę o świcie wybuchł w szeregowcu przy North 23rd Street w Fairmount w Filadelfii, PA, życie straciło 13 osób. Według strażaków siedem ofiar to dzieci. Kolejne dwie osoby, w tym jedno dziecko, zostały poszkodowane i w stanie krytycznym trafiły do szpitala.
Ogień pojawił się około 6 am. Wtedy sąsiadów obudziły przerażające krzyki i wołanie o pomoc dobiegające z opanowanego przez płomienie trzypiętrowego domu.
- Z zamieszkałego w sumie przez 26 osób budynku zdołało się uratować 8 osób - poinformowali strażacy.
Budynek jest własnością Philadelphia Housing Authority, podzieloną na wiele pojedynczych mieszkań. W 2019 i w 2020 roku straż przeprowadziła tu kontrolę czujników dymu. Stwierdzono wtedy, że ze względu na przebudowy można wskazać jedynie potencjalne wyjścia ewakuacyjne. W budynku znajdowały się 4 czujniki dymu, ale zdaniem strażaków żaden z nich nie zadziałał.
- To bez wątpienia jeden z najbardziej tragicznych dni w historii naszego miasta - powiedział w środę rano burmistrz Filadelfii Jim Kenney (64 l.), wzywając mieszkańców do modlitwy.