I Międzynarodowy Polonijny Przegląd Filmów Religijnych w USA im. św. Maksymiliana Kolbe potrwa niemal miesiąc, a to dlatego, że spotkania i pokazy odbywać będą się głównie w weekendy. Odbywający się pod patronatem medialnym „Super Expressu” festiwal rozpocznie się w niedzielę 5 października o godz. 10.45 am uroczystą mszą świętą w parafii św. Tomasza Becketa i Alfonsa Liguoriego w Mt. Prospect, IL. Po niej odbędzie się pokaz filmu „Nigdym Ja Ciebie ludu nie rzuciła” oraz spotkanie z reżyserem Januszem Hanasem. 6 października o godz. 8 pm w Jezuickim Ośrodku Milenijnym zaprezentowany zostanie film „Kostomłoty nad Bugiem”, po którym odbędzie się konferencja i rozmowa z reżyserem.
Niemal tydzień później, w niedzielę 12 października o godz. 1.30 pm w kościele św. Konstancji widzowie obejrzą film „Anatol Apostoł Maryi” i spotkają się z Januszem Hanasem, jako producentem i reżyserem filmów religijnych z Lubelskiej Wytwórni Filmowej. W sobotę 18 października o godz. 9 am w Szkole im. Maksymiliana Kolbe odbędzie się specjalna projekcja filmu „Nigdym Ja Ciebie ludu nie rzuciła” połączona ze spotkaniem z młodzieżą. 19 października o godz. 2 pm w kościele św. Jana Ewangelisty w Streamwood, IL, zaplanowano konferencję Kingi Modjeskiej oraz pokaz filmu „Kromka chleba” Jacka Tarasiuka.
W sobotę 25 października o godz. 6 pm w parafii św. Daniela odbędzie się projekcja anglojęzycznego filmu „Święty Maksymilian Kolbe” oraz konferencja z udziałem ojca Romana Deyny. Finał festiwalu nastąpi w niedzielę 26 października o godz. 1 pm w parafii św. Daniela. Po mszy św. odbędzie się rozdanie nagród w konkursie dla dzieci i młodzieży oraz pokaz filmu „Wyszyński. Zakochany Prymas” w reżyserii Jacka Tarasiuka.
Jeden z twórców, z którymi będzie mogła spotkać się publiczność, reżyser, ale też malarz, Janusz Hanas tuż przed przyjazdem na festiwal podzielił się z nami radością z zaproszenia na tę imprezę. Opowiedział też o swojej twórczości.
- Co dla pana znaczy udział w festiwalu w Chicago?
- Bardzo dużo. Kolejny raz czerwonej elitce filmowej zostanie utarty nos. Zaproszono „kościółkowego” reżysera, a nie tych, którzy ubliżają Polsce.
- Jak postrzega pan rolę artysty w środowisku polonijnym?
- Jeśli nie idzie z nurtem poprawności politycznej, ma wielką rolę do spełnienia. Przykład? Andrzej Pityński, twórca monumentów narodowej gehenny.
- Czy planuje pan kolejne projekty filmowe lub wystawy w USA?
- Marzę, by zrobić film o bitwie pod Osuchami, największej partyzanckiej bitwie świata. W Polsce nie dostanę na to środków. Wystawa malarstwa w USA? Trudna sprawa dla niezależnego twórcy.
- Jakie przesłanie chciałby pan zostawić młodemu pokoleniu Polaków za granicą?
- Dbajcie o wiarę i historię kraju, skąd są wasze korzenie. Zaniechanie tego skazuje człowieka na wynarodowienie.
- Co kryje się za tymi pięknymi pejzażami Lubelszczyzny, które pan tworzy?
- W odróżnieniu od tzw. zawodowych malarzy, którzy goniąc za modą i socjalistyczną awangardą porzucili wartości, ja od początku pragnąłem ukazywać piękno i spokój. Stare chaty kryte strzechą, malwy, łąki pod lasem - to tematy, które pozwalały oderwać się od szarej rzeczywistości, wyciszyć. Żałowałem tylko, że w obrazie nie mogę pokazać ruchu, dźwięku… stąd moje późniejsze zainteresowanie kamerą.
- Czy pamięta pan swój pierwszy obraz, który uznał za „ważny”?
- Tak, „Przed burzą”. Utkwił mi w pamięci kadr z zakola rzeki Czarna Łada w Biłgoraju i ciemnoniebieska kurtyna nieba nad łąkami. To był jeden z pierwszych pejzaży, w którym poczułem grozę.
- Jak łączy pan malarstwo z grafiką i filmem?
- Obraz to zastygła chwila. Brakowało mi brzęczenia komara, głosu kukułki… Gdy wziąłem kamerę do ręki, piękno Poleskiego Parku Narodowego zdominowało moje zainteresowania. Powstały wtedy filmy: „Perehod”, „Spławy”, „Dąb Dominik”.
- Co skłoniło pana do stworzenia filmu „Krasnobród – w krainie Roztocza”?
- Mój kolega z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie zapytał mnie czy nie nakręciłbym materiału o cudownym źródełku w Krasnobrodzie. Profesor Michalczyk wspomniał o nim w publikacji naukowej, co nie spodobało się partyjnym notablom. Dla mnie to był temat godny dokumentu. Po trudnych rozmowach z księdzem Romanem Marszalcem powstał film, którego premiera odbyła się 11 listopada.
- Jak wyglądał proces pracy nad filmem „Nigdym Ja Ciebie ludu nie rzuciła”?
- Archidiecezja Lubelska chciała intronizować ikonę z Latyczowa, ale bez historii. Skontaktowałem się z siostrą dr Haliną Szumił, która przez 25 lat zbierała materiały o tym wizerunku. Obraz był ukrywany przez 45 lat przed SB. Z pomocą siostry i księdza Adama Przywuskiego z Ukrainy powstał film, którego tytuł zaczerpnęliśmy z wiersza Marii Konopnickiej.
- Jak ocenia pan rolę filmu religijnego w budowaniu tożsamości Polonii?
- Polonia zawsze była związana z ojczyzną przez wiarę i tradycję. Nie musiała walczyć z komuną o religię. Niech dalej pokazuje światu, kim jest prawdziwy Polak.
- Jakie wartości duchowe stara się pan przekazać poprzez swoje filmy?
- W Polsce niewielu twórców łączy sztukę z religią. Pokazywanie wartości i piękna wywołuje dziś szyderstwo. Dlatego trzeba promować historię i wiarę katolicką, bo bez tego cywilizacja śmierci odbierze nam sens życia.
- Czy spotkania z młodzieżą zmieniają pana spojrzenie na twórczość?
- Przeraża mnie stan wiedzy historycznej i religijnej młodych ludzi. Dla nich liczy się kasa i urządzenie się w życiu. Dlatego trzeba budzić w nich tożsamość narodową.
Rozmawiała Marta J. Rawicz