Donald Trump po raz pierwszy od oddania władzy pojawił się w NYC. Zatrzymał się jak zwykle w w Trump Tower. Ale jest on również właścicielem posiadłości Seven Springs w Mount Kisco. Stuletni dom w stylu georgiańskim, stojący na liczącej 213 akrów działce, jest teraz przedmiotem śledztw prokuratora okręgowego na Manhattanie Cyrusa Vance'a Jr. (67 l.) oraz prokurator generalną NY Letitię James (63 l.). Oba dotyczą możliwych manipulacji wartością nieruchomości, która mogła przynieść Trumpowi korzyści podatkowe.
Trump zakupił posiadłość za 7,5 mln dol. i zapowiadał stworzenie z niej rodzinnej rezydencji. Ale planu nie zrealizował. Chciał też budować tu luksusowe pole golfowe, a potem osiedle luksusowych domów. Oba plany oprotestowali lokalni mieszkańcy, obawiając się o ich wpływ na środowisko.
Kiedy plany upadły, Trump przekazał 158 akrów posiadłości w zarząd organizacji ochrony środowiska, co dało mu 21 mln dol. ulgi podatkowej. Seven Springs wyceniono wtedy w 2015 r. na 56,5 mln dol. Jednak rzeczoznawcy samorządowi stwierdzili, że cała nieruchomość jest warta jedynie 20 mln dol. - Chociaż kwestia podatkowa związana z ochroną środowiska może nie być tak podniecająca jak inne przewinienia, prokuratorzy prawdopodobnie skupią się na każdym stwierdzonym naruszeniu prawa - mówi były prokurator z Manhattanu Duncan Levin. - Pamiętajcie, że władze złapały Ala Capone za unikanie płacenia podatków.