Zwolennicy Donalda Trumpa zebrali się w środę w centrum Waszyngtonu by jeszcze raz poprzeć swojego prezydenta. Uzbrojeni w transparenty, flagi i czapki głośno żądali od Kongresu by ten nie zatwierdzał decyzji Kolegium Elektorów.
- Mam nadzieję, że wiceprezydent Mike Pence (62 l.) ma dziś odwagę i mam nadzieję, że każdy polityk, który uważa, że ma przyszłość, wykaże się odwagą, by postąpić właściwie - powiedział Lou Murray, sprzedawca ubezpieczeń na życie z Bostonu.
Nirav Peterson, który przyleciał z Seattle, aby wziąć udział w wiecu, powiedział, że jeśli Trump nie będzie prezydentem w kolejnej kadencji, Amerykę obejmie fala gniewu. Peterson nie nosi maski. Sprzeciwia się zamknięciom spowodowanym pandemią i nie wierzy, że ktokolwiek umarł z powodu Covid-19.
Organizatorzy zaplanowali popołudniowy marsz na Kapitol, gdzie Kongres miał głosować za zatwierdzeniem głosowania Kolegium Elektorów.
W protestach, które rozpoczęły się we wtorek wiecem na Placu Wolności w pobliżu Białego Domu, wzięło udział wielu prominentnych zwolenników Trumpa, wśród nich prokurator generalny Teksasu Ken Paxton (59 l.) i wieloletni sojusznik Trumpa Roger Stone (68 l.), który otrzymał ułaskawienie od prezydenta. Protestujących nie przegoniła nawet niska temperatura i deszcz.
- Jestem tu, aby wesprzeć prezydenta - powiedział David Wideman (45 l.), strażak z Memphis, TN. - Nie jestem pewien, co on może teraz zrobić, ale chcę usłyszeć, co ma do powiedzenia - dodał.
Burmistrz DC Muriel Bowser (48 l.) wezwała oddziały Gwardii Narodowej, aby pomogły wzmocnić miejską policję. Stało się to po wtorkowych wieczornych starciach demonstrantów z siłami porządkowymi. Wezwała też mieszkańców, aby trzymali się z dala od centrum Waszyngtonu i unikali konfrontacji z każdym, kto „szuka walki”. Ostrzegła jednak, że nie pozwoli podżegać do przemocy, zastraszać mieszkańców ani powodować zniszczeń w mieście.
Ostatecznie jednak dewmonstranci nie posłuchali i przedarli się przez policyjny kordon na Kapitol. Wszyscy kongresmani zostali ewakuowani. Jedna z napastniczek została postrzelona w klatkę piersiową.
Prezydent Donald Trump powołał pod broń Gwardię Narodową, by zaprowadzić spokój w stolicy.