Teściowa zastrzeliła 45-latkę na oczach córeczki

2024-07-30 17:12

Ta zbrodnia długo pozostanie w pamięci nowojorczyków. W biały dzień na pełnej ludzi ulicy na Manhattanie 65-letnia kobieta zastrzeliła własną synową, która zaledwie chwilę wcześniej wsadziła do samochodu swoją roczną córeczkę. Zaraz potem strzeliła sobie w głowę. Na jaw wychodzą nowe szokujące szczegóły zbrodni.

Dwie małe dziewczynki już nigdy nie zobaczą swojej mamy, a wszystko przez rodzinne waśnie dorosłych i ich krwawy finał. Rankiem 26 lipca na pełnej ludzi East 88th Street na Upper East Side 45-letnia nauczycielka pedagogiki specjalnej Marisa Galloway szykowała się do wyjazdu z domu z roczną córeczką. Zapięła dziewczynkę w foteliku w aucie i chwyciła wózek, który chciała włożyć do bagażnika białej hondy. Chwilę później padły strzały. Oddała je stojąca przy aucie 65-latka, która po wystrzeleniu dwóch pocisków w głowę i plecy 45-latki, przystawiła broń do własnej skroni i strzeliła. Policjanci, którzy pojawili się na miejscu szybko zorientowali się, że w foteliku w aucie siedzi zapłakane dziecko. Na szczęście dziewczynce nic się nie stało. Jego mamie i, jak się chwilę później okazało, teściowej kobiety, nie można było już pomóc.

Wezwani na miejsce detektywi wkrótce potem znaleźli wskazówkę, która pomogła ustalić im motyw zbrodni. 65-letnia Kathleen Leigh, emerytowana kuratorka sądowa z Chicago, miała w kieszeni siedmiostronicowy list pożegnalny zatytułowany „Dla policji”. Jak wynika z jego treści, do której dotarł „New York Post”, teściowa Galloway oskarżyła w nim 45-latkę o próbę odizolowania jej drugiej, czteroletniej córki od syna Leigh, ojca dziewczynki. 65-latka zarzuciła też synowej znęcanie się nad maluchem, żaląc się, że nikt, w tym pracownicy socjalni, w to nie wierzył. Opisała też pełne napięć relacje z Marisą i swoją walkę z chorobą nowotworową, w której wspierać miał ją jej syn, od 2021 r. walczący z kolei z żoną o prawa do opieki nad dzieckiem.

Czteroletnia dziewczynka, o którą toczył się bój, trafiła pod opiekę ojca, syna Leigh. Roczna córeczka Galloway, jak podał „New York Post”, przebywa z rodzicami 45-latki. Bliscy i przyjaciele są w rozpaczy i próbują zadbać o przyszłość dziewczynek, w czym pomóc ma założona przez nich w weekend zbiórka na GoFundMe. - „Marisa Galloway poruszyła każdego, kogo spotkała. Jej dobroć, hojność i miłość były niezrównane. Całe swoje życie poświęciła dwóm pięknym córkom, Lili i Mariel... one były jej całym światem. Przedwczesne odejście Marisy pozostawi pustkę w życiu nas wszystkich. Ale pamięć o niej będzie żyła w jej córkach i w naszych sercach” – napisał założyciel zbiórki Marc Bellanger. - „Bez wątpienia w przyszłości rodzina Marisy będzie musiała ponieść wiele wydatków. Twoja hojność na każdym poziomie będzie bardzo doceniona” – dodał. Do wtorkowego poranka apel „Honor Marisa Galloway: Support Her Legacy” wsparło niemal 900 osób, które przekazały na rzecz córeczek 45-latki ponad 88 tys. dol.