W akcji zatrzymania Landera Colemana (43 l.) wzięli udział policjanci z Chicago i Matteson oraz agenci FBI, którzy w ubiegłym tygodniu wydali krajowy nakaz zatrzymania. Mężczyzna, którego udało się namierzyć w czwartkowy wieczór po wezwaniu o mężczyźnie z bronią w dzielnicy Roseland, na widok policjantów wyciągnął broń. Przez niemal 10 godzin, gdy mundurowi ewakuowali ludzi z okolic 96th Street i Perry Avenue, odmawiał oddania się w ręce funkcjonariuszy. Rozebrał się do naga i z bronią przy skroni groził, że strzeli. Finalnie, około 9.30 am w piątek to zrobił. Ratownicy zabrali go do szpitala, skąd trafi do aresztu.
Do siebie po traumie dochodzi też jego była partnerka Antoinette Newsome (52 l.), wychowująca trójkę jego dzieci. Kobieta niedawno uzyskała sądowy zakaz zbliżania się 43-latka, jednak zaledwie kilka dni później, 18 maja, Coleman wtargnął do jej domu w Matteson. Rodzina 52-latki podejrzewa, że zakradł się podczas przyjęcia, ukrył w szafie i po kilku godzinach ruszył na domowników. - Obudziłam się z bronią wycelowaną w twarz – opowiedziała Newsome reporterom CBS. Były partner nie chciał jej nastraszyć. Strzelił do niej siedem razy. Trafił w klatkę piersiową, policzek, głowę i rękę. Postrzelił w nogę i ramię również jej 12-letniego syna oraz 23-letnią córkę, którą też dotkliwie pobił. - Chce, aby inni zobaczyli, co przemoc domowa zrobiła ze mną i z moją rodziną – dodała kobieta.
Coleman był co najmniej ośmiokrotnie zatrzymywany za przemoc domową i raz skazany. W 2003 r. skazano go za przemoc z użyciem broni. Wkrótce kolejny raz stanie przed sądem.