Szokujący raport: nowojorczycy umierali, bo szpitale były nieprzygotowane

2020-07-20 15:05

Ustalenia miejskiego rewidenta nie pozostawiają złudzeń – nowojorskie szpitale publiczne nie były odpowiednio przygotowane do walki z epidemią. Słabe wyposażenie, zbyt wolna reakcja i słaba koordynacja kosztowały życie wielu nowojorczyków – to tylko część wniosków z raportu, który trafił na biurko gubernatora Andrew Cuomo (63 l.). Choć Nowy Jork szczyt epidemii ma za sobą i w poniedziałek do czwartej fazy otwarcia dołączy metropolia, mieszkańcy stanu wciąż umierają – w sobotę odnotowano 13 kolejnych zgonów.

Uderzenie koronawirusa w Nowy Jork było bolesne dla tysięcy rodzin. Od 1 marca życie z powodu koronawirusa straciło ponad 32 tys. mieszkańców stanu, w tym ponad 23 tys. w samej metropolii. Jak wynika z raportu miejskiego rewidenta Scotta M. Stringera (60 l.), wielu z tych zgonów można by uniknąć. – „Brak przygotowania zmusił wszystkich graczy do improwizacji, czasem skutecznie, czasem nie – ale nieuchronnie kosztem ludzkiego życia” – napisał rewident w raporcie zamówionym jeszcze w marcu przez władze stanu. – „Odnotowano kilka niedociągnięć, w tym niewystarczający dostęp do potrzebnych materiałów i sprzętu, brak systemów i procedur zarządzania rozmieszczeniem pacjentów w szpitalach oraz niewystarczające protokoły rozmieszczania personelu” – czytamy dalej. Kolejne zarzuty to zbyt powolne zwiększanie miejsc dla chorych i delegowanie personelu w miejsca, gdzie był najbardziej potrzebny. Podsumowując – system nie był gotowy na wyzwanie, z którym przyszło mu się zmierzyć. Ponieważ publiczne placówki niosą pomoc głównie najbiedniejszym mieszkańcom, to głównie oni stali się ofiarami tych niedociągnięć.

Biuro rewidenta zaznaczyło, że to wstępne ustalenia, a pogłębiona analiza zostanie przedstawiona za kilka tygodni. Władze NY zapowiedziały na razie, że zapoznają się z raportem. W niedzielę poinformowały za to o kolejnych 13 zgonach spowodowanych koronawirusem. Jak podał Cuomo, w sobotę odsetek pozytywnych wyników testów wyniósł 1,08 proc. W szpitalach przebywało jednak wciąż ponad 720 osób. Mimo to NYC w poniedziałek wejść ma w czwartą już fazę. Otwarte zostaną ogrody botaniczne i zoologiczne, które przyjmą jednak jedną trzecią dopuszczalnej liczby gości. Wznowione zostaną też produkcje telewizyjne oraz rozgrywki sportowe, choć na razie bez publiczności.

Władze wciąż apelują o rozwagę, by nie ziścił się scenariusz oglądany na zachodzie i południu USA, gdzie liczba zakażeń dramatycznie rośnie. Tymczasem w piątek w Stanach padł kolejny rekord – ponad 77 tys. nowych zachorowań w ciągu doby. Liczba chorych na Florydzie – blisko 340 tys. – jest już wyższa niż we Włoszech. W Teksasie stwierdzono z kolei 85 przypadków koronawirusa u niemowląt.