"Opuszczasz terytorium Stanów Zjednoczonych" - głoszą napisy na barykadach, jakie wzniosła związana z Antifą grupa demonstrantów w Seattle. Protesty po śmierci George'a Floyda rozwinęły się w stanie Waszyngton w bardzo zaskakujący sposób. Demonstranci zablokowali barykadami sześć przecznic Seattle i ogłosili... niepodległość. Pobierają opłaty za wstęp do swojego "państwa" zwanego Strefą Autonomiczną Capitol Hill, skutecznie nie wpuszczają tam policji i domagają się dymisji władz Seattle. Mają broń i zapowiadają, że to dopiero początek, a rewolucja ma rozlać się nie tylko po całych Stanach Zjednoczonych, ale i na wszystkich innych kontynentach.
- To, co się teraz tutaj dzieje, to powstanie i bunt młodych ludzi nie tylko w USA ale i na całym świecie - ogłosił Kshama Sawant, jeden z przywódców samozwańczego państewka. Czego chcą ci ludzie? Wszystko wskazuje na to, że wprowadzenia komunistycznego porządku na świecie i liwidacji wszelkiej policji. Żądają również jedzenia, ale jak podkreślają, wyłącznie wegańskiego. Czy w innych stanach zaczną powstawać odpowiedniki CHAZ, a może policja wkroczy za barykady i rozpędzi demonstrantów? Jedno jest pewne - to, co dzieje się w Seattle, przypomina koniec świata!