Nowy Jork powoli wychodzi z epidemii. Od kilku dni odsetek testów zakończonych pozytywnym wynikiem utrzymuje się w okolicach 1 proc. Z 73 262 badań przeprowadzonych w całym stanie w piątek, 703, czyli 0,96 proc., potwierdziło obecność wirusa. Liczba hospitalizacji spadła do 908, a 13 osób zmarło. W sobotę liczba pozytywnych wyników testów nieznacznie wzrosła do 1,1 proc., ale liczba osób wymagających pobytu w szpitalu spadła o kolejne 39 osób i odnotowano jedynie pięć zgonów. – Liczby są bardzo zachęcające, ale nowojorczycy muszą zachować czujność, w przeciwnym razie liczby wystrzelą w górę. Bądźcie mądrzy, załóżcie maski, zostańcie w Nowym Jorku twardzi! – przyznał w niedzielę gubernator Andrew Cuomo (63 l.).
Coraz głośniejsze są jednak głosy, że czujność nie wystarczy i potrzebne są zmiany w planach przygotowanych przez urzędników. Zgodnie z nimi NYC 6 lipca wejdzie w III fazę otwarcia. Szef nowojorskiej komisji zdrowia Mark D. Levine (51 l.) apeluje wprost: – Nie możemy otworzyć barów i restauracji dla klientów 6 lipca. Teksas i Floryda zamykają ponownie, by spowolnić ogromny wzrost liczby zachorowań. Nie czekajmy, aż NYC odnotuje ten skok, by to zrozumieć. Zgromadzenia we wnętrzach restauracji są bardziej ryzykowne. Trzymajmy się na razie obsługi w ogródkach.
Radny przywołuje przykład Michigan, gdzie po jednej z biesiad w restauracji wykryto 85 nowych przypadków zachorowań. Przypomina, że mamy inne sposoby, by wesprzeć osłabione biznesy – możemy częściej bywać w restauracjach, kupować jedzenie na wynos, zostawiać hojniejsze napiwki czy zabiegać o wystawianie stolików na kolejnych ulicach.
Ryzyko jest poważne. W piątek USA odnotowały rekordowy wzrost dobowych przypadków zachorowań – odnotowano ich 40 tys. Liczba nowych chorych wzrosła w 32 stanach, a Floryda, Georgia, Idaho i Utah raportują kolejne dobowe rekordy. W sobotę na Florydzie zdiagnozowano 9585 nowych przypadków. Nowy Jork, mimo wprowadzenia obowiązkowej kwarantanny dla przyjezdnych, odnotował nowe ognisko wirusa w Westchester. COVID-19 przywiózł tam student, który wrócił z Florydy. Gubernator wydał zarządzenie, które ma zapobiec podobnym przypadkom wśród urzędników. Każdy, kto wyjedzie w rejony z wzrostem zachorowań, straci prawo do chorobowego.