Kontrowersyjna sprawa zarzutów wobec Huntera Bidena zatoczyła koło. W środę syn prezydenta zjawił się w sądzie, by przyznać do zarzutów niezapłacenia ponad $100 tys. podatku od ponad $1,5 mln dochodu w latach 2017 r. i 2018 r. Sąd miał też zatwierdzić umowę w sprawie posiadania colta cobra, który w 2018 r. miał przez 11 dni Biden, uzależniony wówczas od narkotyków, a więc łamiący prawo. Zgodnie z ugodą zarzut miał zostać wymazany z jego akt, jeśli przestrzegać będzie jej warunków. W sumie objęty miał zostać dwuletnim nadzorem kuratora. W innym wypadku groziłoby mu 10 lat więzienia.
Po blisko godzinnym przesłuchaniu przed sądem, podczas którego omawiano szczegóły ugody, okazało się, że jej nie będzie. A na pewno nie w tym kształcie. Sędzia Maryellen Noreika, wyznaczona jeszcze przez Donalda Trumpa (77 l.) wyraziła zaniepokojenie językiem zawartym w umowie o odstąpieniu od ścigania za posiadanie broni, która zawierała szczegóły dotyczące nie ścigania Bidena za przestępstwa podatkowe w przyszłości. Zasugerowała, aby prawnicy spotkali się ponownie i omówili tę kwestię. - Myślę, że taka rozmowa ma sens – ogłosiła.