Strzelili mu w plecy, nie będzie chodzić

2020-08-27 12:28

Jacob Blake (29 l.) postrzelony przez policjantów z podczas głośnej interwencji w Kenosha w Wisconsin prawdopodobnie nie będzie mógł chodzić. Poinformowali o tym jego bliscy. Od dwóch dni wzywają też do spokoju, bo protesty wywołane przybierają coraz tragiczniejszy obrót. We wtorek zginęły dwie osoby, a kilka kolejnych jest rannych.

Kule wystrzelone w niedzielę przez policjantów w Kenosha uszkodziły rdzeń kręgowy Jacoba Blake’a – poinformował we wtorek po południu adwokat jego rodziny. Mężczyzna, do którego według lekarzy oddano siedem, a nie dziewięć, jak wcześniej podawano strzałów, najpewniej nigdy nie będzie chodzić. Jego stan jest poważny. Policjanci strzelali mu w plecy, gdy na oczach swoich dzieci próbował wsiąść do samochodu ignorując ich wezwania. Całe zajście nagrali świadkowie. Jeszcze zanim film ujrzał światło dzienne, Kenosha stanęła w ogniu.

Setki osób wyszły na ulice z transparentami, ale też benzyną i butelkami. Spłonęło kilkadziesiąt samochodów, ale też budynek służby więziennej. Policjanci od trzech dni próbują zapanować nad tłumem gazem i pałkami. We wtorek wieczorem w trakcie protestów doszło do strzelaniny pomiędzy wandalami uczestniczącymi w protestach a uzbrojonymi mieszkańcami, próbującymi bronić przed dewastacją komisu samochodowego. Postrzelone zostały trzy osoby, dwie z nich zmarły. Policja szuka sprawców. Do aresztu trafiło za to kilkudziesięciu sprawców aktów wandalizmu. Rodzina Blake’a nawołuje do opamiętania się. - Moja rodzina i ja jesteśmy bardzo zranieni. I szczerze trochę obrzydzeni - powiedziała matka 29-latka Julia Jackson. - I jako jego matka, proszę nie palcie dobytku, nie siejcie spustoszenia i nie burzcie własnych domów w imię mojego syna – zaapelowała.